Julia trenuje w Krakowie, nawet trzy razy w tygodniu. Swoją pasję rozwija dzięki wsparciu rodziców.
- No widzieliśmy jak bardzo Julia jest zaangażowana, jak wiele radości jej to sprawia i jak wielki jest jej potencjał też w tym sporcie, to jest chyba najważniejsze - tłumaczy Ilona Jantarska, mama 10 latki.
- Trenuje tak dwa, trzy razy w tygodniu, tak to to jeszcze robię z tatą treningi na brzuch. Codziennie wstaję o 6.40 i robimy np 1000 brzuszków. Potem po szkole jedziemy sobie na rowery, czasem biegamy. Jest bardzo fajnie lubimy razem spędzać czas - opowiada nam młoda zawodniczka.
- Robimy to co chce ona, poświęcamy się w 110 procentach. Myślę że jak widać uśmiech na jej twarzy, to dla nas to wystarczy - mówi Piotr Jantarski, tata Julii.
By Julia mogła rozwijać swój talent i dalej realizować się jako sportowiec, konieczne było pogodzenie nauki w szkole z wyjazdami na treningi i zawody.
- Chodzę do mojej kochanej szkoły, jak mnie nie ma to nadrabiam po kolei wszystko. Panie są bardzo miłe. Pozdrawiam oczywiście moją szkołę - dopowiada Julia.
Dzięki ciężkiej pracy i niezwykłej determinacji Julia jest już profesjonalną zawodniczką i co niezwykle dla niej ważne również pierwszą Polką młodego pokolenia, która dostała szansę na dołączenie do czeskiego zespołu startującego w Mistrzostwach Czech i Słowacji, jak również w Pucharze Włoch oraz Mistrzostwach Europy. Młoda zawodniczka dwukrotnie zdobyła też wicemistrzostwo Polski, zarówno w klasie dziewcząt jak i konkurencji mieszanej.
- Większość dziewczynek woli tańce, albo śpiewać bardzo lubi też a ja mam taką pasję, w której nie ma w większości dziewczynek. Teraz jak będę jechała do Włoch, to będę jedyną dziewczynką w swojej klasie - przekonuje 10 latka.
- No jest to takie nietypowe rzeczywiście, z drugiej strony dzięki temu właśnie ona staje się takim symbolem takiej wojowniczki. Ma szansę pokazać że jak to się mówi "girls can" i że nie ma się czego bać, bo to co jest potencjalnie tylko dla chłopców jest też dla dziewczynek i każda może się odważyć - dopowiada mama Julii.
Sport motocyklowy wśród dzieci jest wciąż niszową dyscypliną. W Polsce brakuje systemu finansowego wsparcia dla młodych zawodników. Pasja dziewczynki pochłania ogromne koszty. Rodzice Julii wciąż poszukują sponsorów, by ich córka mogła spełniać marzenia.
- To jest kilkaset tysięcy rocznie taki sezon, my mamy kilka osób które nas wspierają, natomiast w większości te koszty ponosimy my. Jest to olbrzymim obciążeniem dla nas. Oprócz tego, że poświęcamy cały swój czas i wszystkie swoje pasje na rzecz tego żeby ona mogła się rozwijać, to też wszystkie środki finansowe równiez poświęcamy na to. Ale wydaje nam się że idziemy w dobrą stronę i że to przynosi owoce ta praca - tłumaczy Ilona Jantarska.
- My jesteśmy w 100 procentach pewni, że będziemy to robić do momentu aż Julia będzie w MOTO-GP, ona sobie ten cel wybrała - mówi tata Julii.
Rodzice Julii nie ustaną w poszukiwaniach sponsorów, bo wierzą że ich córka ma prawdziwy talent i co ważne właśnie takie są jej marzenia. Dziewczynka świetnie odnajduje się w środowisku motocyklowym, znajduje tam wciąż nowych przyjaciół.
- W Polsce wszyscy mówimy w jednym języku i mamy takie bandy że wszyscy na hulajnodze gdzieś jadą, mają swoje grupki i gdzieś razem się bawią. Gdzieś ktoś bawi się w berka, ktoś się bawi w chowanego, albo razem gra w jakąś grę. A w innych krajach staram się porozumieć z innymi dziećmi po angielsku i z nimi też np. jeżdzę na hulajnodze - opowiada nam Julia.
Postępy w realizacji marzeń Julii można śledzić w mediach społecznościowych, między innymi na Facebooku, pod - Julia " TADDY " Jantarska. Tam też znajduje się kontakt do rodziców dziewczynki, którzy wciąż wierzą, że ich córka w swojej dyscyplinie, osiągnie sukces na miarę Igi Świątek, czy Roberta Kubicy.
Napisz komentarz
Komentarze