Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 26 listopada 2024 00:23
Reklama
Reklama

Tajemnicza śmierć podczas porodu

To miał być poród bez komplikacji, ciąża przebiegała prawidłowo, pod opieką lekarza. Nic nie zapowiadało takiego rozwiązania.

To był 19 kwietnia 2017 roku, pani Kinga Mazur była w 38 tygodniu ciąży. Na świat miał przyjść długo wyczekiwany syn. Ból nie do opanowania pojawił się rano. Karetka pojawiła się po kilkudziesięciu minutach. Pani Kinga została przetransportowana z Pińczowa do szpitala w Busku-Zdroju. Na miejsce dojechała po godzinie 10-tej. O 16-stej pan Rafał Sadłocha odebrał telefon z informacją że jego partnerka nie żyje. Pani Kinga ze względu na ból, miała nie zgodzić się na badanie KTG w innej niż w pozycja stojąca. Kiedy w końcu usiała straciła przytomność, serce przestało bić. Wezwano lekarza, który miał podjąć reanimację. Kobietę zaintubowano, aby wykonać cesarskie cięcie. Dziecko urodziło się niedotlenione, jego parametry życiowe były bliskie zeru. 

Adrian na szczęście podjął walkę, ma już roczek. Dziecko wciąż boryka się ze skutkami tragicznego porodu, którego jego mama nie przeżyła.
Jak to się stało że młoda 26 letnia kobieta, której ciąża przebiegała prawidłowo, zmarła pod opieką lekarzy i pielęgniarek? To pytanie pada dziś bardzo często.

Sprawa śmierci Kingi Mazur, tuż po tragedii trafiła do prokuratury, jednak dokumentacja przedstawiona przez szpital nie wykazała aby ktoś z personelu popełnił błąd. Innego zdania są bliscy zmarłej. Rodzina pani Kingi dopatruje się winy lekarza, który zostawił pacjentkę i wrócił do swoich zajęć. Dla Michała Klimczaka, adwokata, który reprezentuje pokrzywdzonych, nielogiczny wydaje się argument personelu medycznego, jakoby pacjentka przed porodem mogła odmówić badań.

Prokuratura śledztwo umorzyła, ale pełnomocnik rodziny chce aby je wznowiono. Potrzebny jest nowy dowód w sprawie, którym może być opinia niezależnego biegłego lekarza położnika.

Znalezienie biegłego, który będzie orzekał w sprawie ewentualnego błędu innego lekarza lub personelu medycznego nie jest proste. Dlatego mecenas Klimczak chce dążyć do tego aby sprawą zajęła się prokuratura spoza województwa świętokrzyskiego. Na proces cywilny rodziny nie stać. Bliscy zmarłej uważają, że jedyną szansą na sprawiedliwy proces, jest sprawa karna.

Dyrekcja szpitala zdecydowała się jedynie na komentarz mailowy w tej sprawie. Czytamy w nim że zgodnie z przepisami lekarz związany jest tajemnicą również po śmierci pacjenta, chyba że zgodę na ujawnienie tajemnicy wyrazi osoba bliska. Na taką zgodę było już za późno ponieważ odpowiedź szpitala otrzymaliśmy popołudniu na dzień przed realizacją materiału. 
Wciąż nie wiadomo, czy i kiedy uda się zgromadzić nowe dowody w sprawie. Determinacja rodziny Kingi Mazur wydaje się jednak większa niż organów ścigania. Przeszłości nikt już nie zmieni, zmienić może się jednak przyszłość dziecka, które kiedyś dowie się, że jego narodziny przyniosły również wielką rodzinną tragedię.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ZGŁOŚ INTERWENCJĘ

Masz temat? Napisz do nas!

Reklama
Reklama