Metoda wypłaszania ptaków za pomocą drapieżników stosowana jest w Busku-Zdroju od czterech lat. Jej koszt to koło 40 tysięcy złotych.
„Co roku wyłaniamy w drodze przetargu taką usługę, przyjeżdża osoba, która się tym profesjonalnie zajmuje. Ona ma trzy, cztery takie ptaki odpowiednio szkolone. Penetrują w różnych miejscach przestrzeń parku. Usługę tę prowadzimy pod nadzorem ornitologów.” - przekonuje Mirosław Wieczorek z Urzędu Miasta i Gminy w Busku-Zdroju.
Zdaniem urzędników na gawrony nie ma skuteczniejszej metody niż ptactwo drapieżne.
„To jest nasza praca przy użyciu ptaków po prostu przeganiamy je żeby poleciały w inne miejsce. - Czy Pana ptaki da się kontrolować? - W pewnym sensie tak, ale instynkt często bierze górę, niekiedy ptak który ma siedzieć grzecznie rozgląda się za czymś żywym” - tłumaczył sokolnik Emil Staszewski.
Gdy na horyzoncie pojawia się Harold, lub jeden z jego pozostałych drapieżnych kolegów, gawrony znikają z pola widzenia. W lipcu kiedy nasz bohater opuści tereny Parku Zdrojowego, zniknie też strach przed nim. Ptactwo pewnie powróci – mówi Waldemar Sikora – burmistrz miasta gminy Busko-Zdrój.
Harold to faktycznie skuteczna broń w walce z gawronami, nie wolno mu jednak przepłaszać a tym bardziej atakować gołębi. W Parku Zdrojowym jest z pewnością ciszej, czyściej już niekoniecznie.
Napisz komentarz
Komentarze