Ci, którzy stanęli w szranki o tytuł powiatowego mistrza ortografii zmierzyli się z tekstem, w którym aż roiło się od pułapek. Zanim jednak gimnazjaliści i uczniowie szkół ponadgimnazjalnych przystąpili do dyktanda, obecnych przywitała dyrektor szkoły, Joanna Żurawka.
Grupa trzydziestu pięciu uczniów podzielona została na dwie kategorie – gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne. W zmaganiach wzięli udział przedstawiciele wszystkich trzech liceów ogólnokształcących ze Skarżyska, Zespołu Szkół Ekonomicznych, Zespołu Szkół Transportowo – Usługowych, Zespołu Szkół w Suchedniowie. Gimnazja reprezentowali uczniowie gimnazjum nr 2 w Skarżysku, gimnazjum w Łącznej i w Suchedniowie.
Ostatecznie w kategorii szkół ponadgimnazjalnych pierwsze miejsce zajęła Dorota Lenzion z III Liceum ogólnokształcącego w Skarżysku, wśród gimnazjalistów najlepszy okazał się Bartłomiej Rasztabiga z Suchedniowa.
Patronat nad konkursem, jak co roku objęło Starostwo Powiatowe w Skarżysku-Kamiennej, które ufundowało nagrody dla laureatów w kategorii szkoła ponadgimnazjalna. Nagrody w kategorii gimnazjum i drobne upominki dla uczestników konkursu sponsorowali: Towarzystwo Ubezpieczeniowe Gothar, Rada Rodziców Zespołu Szkół Transportowo-Mechatronicznych oraz Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”.
Zwycięzcom gratulujemy doskonałej znajomości zasad pisowni.
Laureaci:
Kategoria szkoła ponadgimnazjalna
I miejsce Dorota Lenzion III Liceum Ogólnokształcące
II miejsce Tomasz Skorupa I Liceum Ogólnokształcące
III miejsce Łukasz Dulęba Zespół Szkół Transportowo-Mechatronicznych
IV miejsce Anna Paterska Zespół Szkół im. Henryka Sienkiewicza w Suchedniowie
V Kinga Drogosz Zespół Szkół Ekonomicznych
Kategoria gimnazjum
I miejsce Bartłomiej Rasztabiga Gimnazjum w Suchedniowie
II miejsce Natalia Chrząszcz Gimnazjum w Suchedniowie
III miejsce Karol Szapsza Gimnazjum Nr 2 w Skarżysku-Kamiennej
IV Dominika Pająk Gimnazjum w Łącznej
V miejsce Aleksandra Zegadło Gimnazjum w Suchedniowie
Żmudna harówka Wilhelma
Dla piętnastoipółletniego Wilhelma z Międzyrzecza Brodzkiego najbliższy weekend zapowiadał się arcyciekawie. Zamierzał czmychnąć nad Jezioro Kórnickie, by tam zrealizować swoje do niedawna pół fantastyczne, pół realistyczne przedsięwzięcie i wykonać skok na bungee z nowo wzniesionej dwudziestopięciometrowej wieży. Jego pobożne życzenia obróciła wniwecz charyzmatyczna polonistka Hiacynta Dzięgielówna, która ni stąd, ni zowąd rzuciła, dla niektórych być może nie najtrudniejszy i błaho brzmiący, jednakże czasochłonny temat rozprawki: „ Oglądanie telewizji-marnotrawstwo czasu czy duchowa superuczta?" Zrzedła mu mina i pomyślał: „Cóż za ohydny temat!" Zniesmaczony gimnazjalista, rad nierad, porzucił mrzonki o powietrznym locie i ważko zabrał się do ciężkiej pracy. W mżyste sobotnie przedpołudnie pełen tężyzny fizycznej międzyrzeczanin został zmuszony do intelektualnego wysiłku. Chcąc nie chcąc,w żółwim tempie udał się do pokoju na półpiętrze, rzuciwszy mimochodem: „Pracy mam w bród, czas rozpocząć trud, ćwiczyć ducha hart". Niechętnie włączył telewizor, aby dokonać miniprzeglądu programów telewizyjnych.
Na kanale szóstym wpółdziki pół Polak, pół Metys w rzemiennych ciżmach na poharatanych nogach z ożywieniem i błyskiem w oku rozprawiał o portugalskim stylu manuelińskim w architekturze oraz o pachnących orchideami wyspach Oceanii. Na kanale siódmym chimeryczna wróżka Hortensja w bladoróżowych trzewiczkach z niby-skórki wyjaśniała tajniki chiromancji. Nie w smak były uczniowi te czary-- mary, więc w okamgnieniu wybrał program pierwszy, który przywitał go pełnym wachlarzem reklam. Najpierw stojąca na tle turzycowiska w Puszczy Białowieskiej herod-baba w sukience w esy-floresy wykrzykiwała, dlaczego warto spożywać co dzień jogurt naturalny Activia, to znów Goździkowa przypominała o superniezawodnym działaniu Etopiryny, zaś fajtłapowaty chuderlak krzykliwym głosem zachwalał dobroczynny wpływ kawy Tchibo na poranne ożywienie.
W dwójnasób zniesmaczony gimnazjalista wybrał tym razem kanał ósmy, na którym przyprószony siwizną zharowany niby młodzieniec w ekstrawaganckich ciuchach siedzący w chyboczącym fotelu zachęcał do obejrzenia spektaklu „Zmruż oczy" w Teatrze Telewizji. Z kolei na kanale edukacyjnym prof. dr hab. Ambroży Chrząszcz wyjaśniał istotę Horacjańskiego „carpe diem" tudzież Heraklitowego „panta rhei". Znużony przeglądaniem kanałów, półprzytomny ze zmęczenia Wilhelm podjął na koniec desperacką próbę znalezienia dla siebie interesującego programu, który niechybnie dostarczyłby mu niezapomnianych wrażeń i przyczyniłby się do doznania duchowego katharsis niczym u starożytnych Greków. Trafił na kanał kulinarny, na którym rozentuzjazmowany hrubieszowianin Hubert Przepiórkowski przyrządzał risotto z bakłażanem i potrawkę z frutti di mare.
Po przeszło trzyipółgodzinnym telewizyjnym hula-hoop zmorzony snem uczeń popadł w słodką drzemkę, zapominając o nietkniętej rozprawce z hipotezą. Czy pobudka przyniesie jakżeż pożądaną odpowiedź i nazajutrz skłoni żaka do żmudnej harówki nad rozstrzygnięciem dylematu zawartego w temacie rozprawki?
Napisz komentarz
Komentarze