Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 30 listopada 2024 00:51
Reklama
Reklama

Sklepy coraz częściej są okradane

Jak wynika z policyjnych statystyk, od stycznia do września br. zarejestrowano o prawie 39% więcej przestępstw kradzieży w sklepach niż w analogicznym okresie ub.r. Z kolei analizując dane dotyczące poszczególnych komend wojewódzkich, widać wzrosty o ponad 50%, a nawet 60% rdr. W tym samym okresie liczba wykroczeń kradzieży w placówkach handlowych poszła w górę o blisko 19%. Ten rodzaj łamania prawa widoczny jest przede wszystkim w sklepach wielkopowierzchniowych. Eksperci komentujący wyżej wskazane dane nie są nimi zaskoczeni, ale jednocześnie dodają, że są one mocno alarmujące.
Sklepy coraz częściej są okradane
Sklepy coraz częściej są okradane

Duży wzrost przestępstw

Według danych Komendy Głównej Policji (KGP), w ciągu trzech kwartałów br. stwierdzono ponad 33 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. To o 38,5% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków zarejestrowano przeszło 23,8 tys. Jak stwierdza Robert Biegaj z Grupy Offerista, mamy do czynienia z niepokojącym zjawiskiem, które powinno martwić nie tylko branżę handlową. Według eksperta rynku retailowego, możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy dotyczy zwykłych konsumentów, którzy zaczęli kraść więcej towarów i przekraczać granicę między wykroczeniem a przestępstwem. W analizowanych okresach wynosiła ona 500 zł, natomiast od 1 października to już 800 zł. Drugi scenariusz zakłada, że zorganizowane grupy przestępcze poszerzyły swoje działania. I to jest bardziej prawdopodobne.

Zawsze gdy inflacja jest wysoka, a koszty utrzymania rosną, wzrasta przestępczość, nie tylko kradzieży, ale również oszustw czy nadużyć gospodarczych. To specyfika nie tylko naszego kraju. Ubożenie społeczeństwa jest podstawowym czynnikiem determinującym wzrost przestępczości kryminalnej i gospodarczej – komentuje Marek Dyjasz, ekspert Uniwersytetu WSB Merito z zakresu kryminologii i kryminalistyki, były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji.

Prawdziwa skala zjawiska może być o kilkadziesiąt razy większa niż wynika to ze statystyk, co podkreśla Michał Pajdak z Uniwersytetu WSB Merito. Większość kradzieży nie zostaje bowiem zidentyfikowana. Natomiast za takie czyny i straty płaci zwykły Kowalski. One często są wliczone w model działania jednostki handlowej. Ekspert zaznacza, że chociaż inflacja maleje rok do roku, to towary w sklepach są dla wielu Polaków wciąż zbyt drogie. Kasy samoobsługowe też mogą „zachęcać” do łamania prawa.

Sieci handlowe z reguły nie lubią, a właściwie nie chcą się publicznie dzielić tym, ile rocznie tracą na kradzieżach. Przede wszystkim nie zamierzają pokazywać, że są okradane i tym samym zachęcać złodziei do szerszych działań. Jednocześnie szacuje się, że tylko ok. 10% sprawców jest zatrzymywanych na tzw. gorącym uczynku, co nie jest zbyt wielkim odsetkiem. To wyraźnie pokazuje, że sieci handlowe są mało skuteczne w kwestii walki ze złodziejstwem sklepowym – dodaje Robert Biegaj.

We wszystkich rejestrujących KWP widać dwucyfrowe wzrosty liczby przestępstw kradzieży w sklepach w relacji rocznej. Zakres jest od 25,2% rdr. (KWP w Olsztynie) do 60,4% rdr. (KWP w Opolu). W sumie w pięciu przypadkach są to wartości przekraczające 50% rdr. Według eksperta z Grupy Offerista, wzrosty o 50-60% rdr. są naprawdę ogromne i należy wyciągać z tego poważne wnioski. Na pewno wpływ na takie wyniki mają czynniki lokalne, w tym m.in. poziom zamożności i wskaźnik bezrobocia.

Wzrosty o 50-60% rdr. pokazują, że przestępstwa kradzieży w sklepach są zjawiskiem masowym w danym regionie. W przestrzeni publicznej wiele się mówi o drożyźnie, ona stała się m.in. narzędziem walki politycznej. Efekt jest taki, że ludzie czują się zagrożeni i puszczają im hamulce moralne. Do tego dochodzi pochwała populizmu, w tym także o sieciach handlowych „okradających” Polaków. Część ludzi wychodzi z założenia, że jest poszkodowana, więc czuje się moralnie rozgrzeszona za łamanie prawa –stwierdza dr Andrzej Maria Faliński, były wieloletni dyrektor generalny POHiD-u.

Problem z wykroczeniami

Jak wynika z danych udostępnionych przez KGP, w ciągu trzech kwartałów br. stwierdzono przeszło 204,4 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach małopowierzchniowych i wielkopowierzchniowych. To o 18,5% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy zarejestrowano ich nieco ponad 172,5 tys. Według Roberta Biegaja, wynik wciąż jest wysoki, bo mamy do czynienia z dwucyfrowym wzrostem. Jak stwierdza ekspert, w przypadku wykroczeń często są kradzione drobne rzeczy. To np. dezodoranty czy perfumy o mniejszej wartości. Natomiast w okresie wysokiej inflacji była to głównie żywność, nawet ta drobna i o niewielkiej wartości. To świadczy o tym, że Polacy faktycznie zubożeli i zaczęli kraść towary, które wcześniej dużo rzadziej ginęły z półek sklepowych.

Kradzieże, w tym sklepowe, zawsze stanowiły pewną powszechność. Choć statystyki policyjne z lat ubiegłych wskazywały, że mamy do czynienia z problemem drobnej przestępczości, która z uwagi na swoje społeczne uwarunkowania nie jest dolegliwa zarówno dla przedsiębiorców, jak i dla społecznego wizerunku. Jednakże skala czynów stwierdzonych, będącymi wykroczeniami z art. 119 par. 1 KW, w ostatnich dwóch latach znacznie wzrosła. Jednak trudno jest w sposób jednoznaczny stwierdzić, że mamy do czynienia z problemem społecznym – analizuje były dyrektor Biura

Kryminalnego KGP.

Oceniając kwartalne dane dotyczące wykroczeń kradzieży w sklepach, widać tylko wzrosty rdr. Od stycznia do marca br. był skok o 29,2% względem analogicznego okresu ubiegłego roku (I kw. br. – 73 905, I kw. ub.r. – 57 185). Od kwietnia do czerwca tego roku nastąpił przyrost o 21,8% w porównaniu z tymi miesiącami 2022 roku (II kw. br. – 67 242, II kw. ub.r. – 55 195). Natomiast od lipca do września 2023 roku odnotowano wzrost o 5,2% względem trzeciego kwartału minionego roku (III kw. br. – 63 284, III kw. ub.r. – 60 170).

Można powiązać wzrost liczby wykroczeń kradzieży w sklepach z coraz wyższym wskaźnikiem inflacji. Ponadto, w miesiące zimne łatwiej jest ukryć skradzione towary pod kurtką czy płaszczem, szczególnie że zmieniły się zachowania konsumenckie i wielu klientów nie używa już koszyków czy wózków – wyjaśnia Michał Pajdak.

W ciągu trzech kwartałów br. stwierdzono blisko 163 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach wielkopowierzchniowych, a ponad 41,5 tys. – w sklepach małopowierzchniowych. To 79,7% oraz 20,3% zarejestrowanych tego typu czynów. W zestawieniach za analogiczny okres ub.r. widzimy odpowiednio przeszło 139,2 tys. (80,7%) oraz nieco ponad 33,2 tys. (19,3%). Według dr. Falińskiego, na te statystyki wpływ mają różne czynniki. Złodzieje wychodzą z założenia, że kradzież w dużych sklepach jest dla nich łatwiejsza. Na pewno czują się tam bardziej anonimowi, zwłaszcza w dni, w które jest duży ruch. Ponadto jest większy wybór towarów. Do tego dochodzi pokusa choćby przy kasach samoobsługowych. Zdarza się, że pracownik sklepu musi pomóc klientowi, bo urządzenie się zablokowało, a dla złodzieja to świetna okazja. Jak zaznacza ekspert, kradzież to nie tylko wynoszenie towaru pod ubraniem czy w plecaku. Część osób celowo oszukuje, kładąc na wadze droższy produkt niż wskazywany.

Wielu Polakom kradzież kojarzy się z agresją, dynamiką w modelu „łap towar i w nogi”. Nic bardziej mylnego. Obecnie robi się to z głową i sprytnie. Natomiast potężnym problem są takie czyny w sklepach o małej powierzchni, szczególnie tam, gdzie pracownik jest zaangażowany w proces obsługi klienta. Znam przypadki, że rocznie kradzież może wynosić nawet 1/3 przychodu takich placówek – podsumowuje Michał Pajdak.

Źródło: MondayNews Polska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ZGŁOŚ INTERWENCJĘ

Masz temat? Napisz do nas!

Reklama
Reklama