Chodzi o fragment podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość i rozdział "Kultura i rodzina w oczach Zachodu". Czytamy w nim m.in.:
"Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju +produkcję+? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać."
W ubiegłym tygodniu na spotkaniu z mieszkańcami Jaktorowa Donald Tusk skrytykował ten fragment podręcznika. "Czarnek wymyślił taki podręcznik, który ma uczyć nasze dzieci historii i teraźniejszości. Tam jest wiele różnych bardzo dziwnych, czasami strasznych tez. Ja dzisiaj odkryłem taki maluteńki rozdział o dzieciach in vitro. W tym podręczniku Czarnek i jego współpracownicy zamieścili takie słowa, że dzieci z in vitro, to jest hodowla ludzi, kto będzie kochał takie dzieci" – mówił lider PO.
Odnosząc się do tego, minister edukacji i nauki Przemysła Czarnek powiedział w czwartek w Polsat News, że we fragmencie, o którym mówił Donald Tusk, nie ma mowy o in vitro.
"Z fragmentu (...) wynika, że są już dziś laboratoria na świecie, jak na przykład w Chinach – o czym donosiła +Rzeczpospolita+ i to w lutym tego roku, które zajmują się hodowlą ludzi" – powiedział szef MEiN.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej" w artykule opublikowanym online 14 lutego 2022 r. naukowcy z Chin stworzyli system robotów AI, który ma dbać o ludzkie embriony, ale nie w ciele matki. "Te mają rosnąć, czy raczej być +hodowane+, w sztucznych łonach" – napisano.
"Naukowcy przekonują, że +nowa sztuczna macica, wspomagana robotem AI, jest bezpieczniejszą i wydajniejszą metodą+ hodowli embrionów niż ta naturalna. Wedle +The Independent+ do tej pory jednak nie prowadzono badań na ludziach. Na razie testy prowadzono na embrionach zwierzęcych" – podkreślono w dzienniku.
Czarnek zapytany o to, czy fragment o produkcji dzieci należałoby usunąć z podręcznika prof. Roszkowskiego, powiedział: "Ja uważam, że ponieważ to zostało już do tego stopnia skrzywione, że nawet w tym programie dotykamy dzieci in vitro, to ten fragment rzeczywiście mógłby zniknąć, żeby chronić dzieci poczęte in vitro. O nich nie ma słowa w tym podręczniku" – zapewnił.
Szef MEiN ocenił, że słowa z podręcznika zostały wyrwane z kontekstu i wsadzono słowa, których tam nie ma. "To jest rzecz, z której słynie PO i Donald Tusk" – dodał.
"Ponieważ Donald Tusk wykorzystał w sposób nikczemny, przedmiotowo i instrumentalnie dzieci z metody in vitro, to uważam, że rzeczywiście z tego fragmentu należałoby zrezygnować" – dodał.
Dopytywany o to, czy faktycznie zniknie, odparł: "To zależy od wydawnictwa."
Zastrzegł, że MEiN tworzy podstawy programowe przedmiotu, a wydawnictwa piszą podręczniki. "Podręcznik ma być zgodny z podstawami programowymi i na tym polega ocena prowadzona w MEiN i ten podręcznik jest zgodny z podstawami programowymi" – powiedział.
Czarnek zaznaczył, że jeśli wydawnictwo zapyta resort o możliwość usunięcia fragmentu, "to na pewno ministerstwo pozwoli na zlikwidowanie tego fragmentu."
Już w ubiegłym tygodniu w piątek minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek wezwał przewodniczącego PO Donalda Tuska do opublikowania sprostowania i przeprosin w związku z wypowiedzią i wpisem w mediach społecznościowych na temat podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość. Szef MEiN opublikował na Twitterze skan skierowanego do Tuska "Wezwania do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych i usunięcia skutków dokonanych naruszeń". Opatrzył go komentarzem: "Dość tych podłych kłamstw i manipulacji @platforma_org i @donaldtusk".
W wezwaniu Czarnek żąda opublikowaniu na profilu Platformy Obywatelskiej na Twitterze sprostowania i wpłaty 100 tys. zł na dowolną Młodzieżową Drużynę Pożarniczą OSP.
"1. Ani ja, ani +moi współpracownicy+ (Ministerstwo) nie jesteśmy autorami, ani wydawcami podręcznika. Nie jest więc prawdą, jakobym umieszczał jakiekolwiek słowa w jakimkolwiek podręczniku. 2. Nie jest prawdą, że w jakimkolwiek podręczniku, ktokolwiek przeczyta +że go nikt nie kocha+" – napisał w uzasadnieniu do wezwania.
Wskazał w nim, że "powyższe kłamstwa stanowiły podstawę do kolejnego wpisu, który został opublikowany tego samego dnia na twitterowym koncie Platformy Obywatelskiej".
Fragment z podręcznika wywołał szerokie, negatywne reakcje m.in. wśród posłów opozycji. Również posłanka PiS Joanna Lichocka oceniła w środę, że ten fragment w podręczniku powinien zostać usunięty albo zmieniony po to, żeby nie było tam sformułowań, które mogą uderzać w godność dzieci poczętych w wyniku in vitro i w ich rodziców.
(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze