Jeszcze przed południem, w czasie gdy ogień zaczął wydobywać się z butli z gazem na miejscu byli właściciele posesji pani Jadwiga i pan Jan. Kobieta pobiegła po pomoc do szwagra.
Pan Jan nie zdołał sam uciec przed pożarem, z płonącego budynku mężczyznę wyciągnął brat.
Na miejscu pojawili się strażacy i karetka pogotowia. Pan Jan wymagał hospitalizacji.
Po wyjściu ze szpitala okazało się, że kontakt z seniorem jest ograniczony. Rodzina podjęła więc decyzję o przewiezieniu mężczyzny do Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii.
Z domu zostały tylko zgliszcza. Pan Jan nadal przebywa w szpitalu, natomiast pani Jadwiga mieszka teraz z córką i jej rodziną, ale ciągle ma nadzieję że kiedyś wróci do swoich czterech kątów.
Koszt odbudowy domu przerasta możliwości czwórki rodzeństwa. Pozostaje wiara, że znajdą się ludzie, którzy zechcą pomóc. Potrzebne są materiały, ale też ekipy budowlane.
Pani Jadwiga i jej mąż mają ponad 70 lat. Dziś nie mają już do czego wracać. W ich utrzymaniu pomagają dzieci. Każdy z nas może pomóc, także poprzez wpłacenie choćby najmniejszej kwoty na zbiórkę na https://szczytny-cel.pl/z/marzecin.
Wszelkich informacji o możliwościach wsparcia rodziny udziela syn państwa Kaszy - Jan, pod numerem telefonu 603 428 908.
Napisz komentarz
Komentarze