„Jedyny polski kandydat”, jak określali Jacka Saryusz -Wolskiego przedstawiciele rządu, nie wpłynął na wynik wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej. W czwartek zdecydowano, że to Donald Tusk zostanie nim na kolejną kadencję. Jedyny głos sprzeciwu popłynął od polskiej premier Beaty Szydło, która tuż przed szczytem mówiła „Nic bez naszej zgody”.
Ze strony partii rządzącej słyszymy komentarze o „jedynie przegranej potyczce” - tak mówi Witold Waszczykowski, „Donald Tusk nie będzie mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą” - to z kolei słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Odmienne komentarze płyną od przedstawicieli praktycznie wszystkich innych ugrupowań politycznych i samorządowców, także w naszym regionie (patrz materiał wideo).
Nieoficjalnie mówi się o utarczce słownej, do której doszło wieczorem w czwartek między przedstawicielami innych państw a Beatą Szydło. Polska premier zapowiadała też, że nie podpisze konkluzji po szczycie. To rodzi pytanie, jakie konsekwencje dla naszego kraju może mieć postawa polskiego rządu na arenie międzynarodowej. Wątpliwości, że takowe nastąpią nie ma politolog Tomasz Gajewski, ale próby kwestionowania legalności głosowania w sprawie przedłużenia mandatu nie mają szans powodzenia – stwierdza.
Napisz komentarz
Komentarze