Przypomnijmy. Poprzedni prezydent Roman Wojcieszek pozwał do sądu urząd miasta w sprawie wadliwej jego zdaniem uchwały, obniżającej prezydenckie wynagrodzenie. Wojcieszek podnosił, że akt obniżający pensję o około 3 tysiące został podjęty niezgodnie z prawem.
- Ja wtedy również byłem radnym, byłem też jednym z inicjatorów obniżenia tego uposażenia. Chodziło o problemy finansowe miasta, o problemy z płatnościami. Wielokrotnie apelowaliśmy o zmianę skarbnika, o poprawę zarządzania finansami i nie widzieliśmy rezultatu. Stąd decyzja taka, a nie inna - tak powody obniżenia pensji byłemu włodarzowi tłumaczy prezydent.
Doczekaliśmy się rozstrzygnięcia sprawy. Sąd zamiast żądanych 100 tysięcy odszkodowania przyznał Romanowi Wojcieszkowi sumę 14 tysięcy. Prezydent Konrad Krönig takie rozstrzygnięcie uważa za sukces i miasta, i swój osobisty.
- Udało się zaoszczędzić spore pieniądze. Decyzja o tym, ze nie poszedłem na ugodę z poprzednim prezydentem była decyzją dobrą. Zaoszczędziliśmy około 86 tysięcy miejskich pieniędzy z państwa podatków, które zostają w budżecie i nie trafią do prywatnej kieszeni pana Wojcieszka – mówi Krönig.
Sąd tylko w części przyznał rację byłemu prezydentowi.
- Był mały błąd w uchwale. Widełki płacowe, które zostały w uchwale zastosowane, były przeznaczone dla wójta czy burmistrza, nie dla prezydenta miasta.
„Małym” błędem nie określa tej kwestii Roman Wojcieszek, który w rozmowie z nami zapewnia, że takich uchybień znalazł więcej. Były włodarz już złożył apelację od wyroku.
- Od początku twierdziłem, że w ferworze brutalnej walki pod przewodnictwem obecnego prezydenta urzędnicy popełnili fatalne błędy. Takich błędów urzędnicy nie powinni popełniać, podobnie radni. Wyszło na moje, choć nie w pełnym wymiarze. Podtrzymuję, że pieniądze przeznaczę na cele charytatywne – tak sprawę komentuje Roman Wojcieszek.
Wojcieszek nie chce mówić o tym, jakie dalsze argumenty przedstawi przed sądem.
Czekamy zatem na dalsze rozstrzygnięcia sądu.
Napisz komentarz
Komentarze