O reformę dopytywał na ostatniej sesji miejskiej m.in. przewodniczący rady miasta Leszek Golik.
- Czy znamy szacunkowy koszt reformy? Czy w związku z tym, że decyzję o wprowadzeniu reformy podjęło ministerstwo, a wprowadzić mają ją samorządy, przewidywane jest jakieś dofinansowanie? Ilu nauczycieli straci pracę? Czy zdążymy z reformą do 1 września? - pytał z mównicy przewodniczący.
Bo zgodnie z planami Prawa i Sprawiedliwości nowy system oświaty obowiązywać ma od kolejnego roku szkolnego. Rząd jedno, samorządy drugie. Bo mija kolejny miesiąc, w którym lokalni włodarze swoje obawy muszą opierać na domysłach. Więcej szczegółów o reformie mamy poznać być może w połowie listopada.
- Zmiany, które proponuje pani minister, są ogólnikowe. Nic nie mówi się o aktach wykonawczych, a proszę pamiętać, że likwidacja gimnazjów to również zmiany np. w ramowym programie nauczania. Na tę chwilę mogę jedynie powiedzieć, że ze wstępnych wyliczeń wynika, że pracę straci około trzydziestu nauczycieli. Na pewno zaprosimy Państwa radnych do szerokiej dyskusji, zwłaszcza tych z Prawa i Sprawiedliwości, bo wy jesteście bliżej strony rządowej i być może macie więcej informacji – odpowiedział wiceprezydent Krzysztof Myszka.
Tymczasem poseł Maria Zuba na naszej antenie zapewniała, że zwolnień nie będzie. W podobnym tonie poseł mówiła podczas powiatowych obchodów Dnia Edukacji Narodowej w Skarżysku.
Przeciwnicy reformy zgodnie oświadczają: „To chaos i ogromne koszty, zwłaszcza dla samorządów”. Pytania się mnożą.
- Rząd podejmuje decyzje, zmiany wprowadzają samorządy. Skąd wezmą za to pieniądze? Szacuje się, że na przykład w Warszawie reforma kosztować będzie 200 milionów, we Wrocławiu 100 milionów. Nie wiadomo, ile to będzie kosztować w Skarżysku (…) Jest to, i nie waham się tego tak nazwać, szalony pomysł – mówi Golik.
W Skarżysku już jedna reorganizacja oświaty miała miejsce. Wtedy nie brakowało zarówno zwolenników, jak i przeciwników zmian. Jaki będzie efekt zmian na tak szeroką skalę?
- Myślę, że rozwiązanie z poprzedniego okresu może było lepszym rozwiązaniem, ale czy wprowadzenie reformy w takiej formie, jak chce zrobić to PiS się sprawdzi, okaże się w przyszłym roku – podsumowuje radny Adam Ciok.
Ze strony rządu płyną zapewnienia, że reforma będzie praktycznie „bezkosztowa”, a wszystkie aspekty są przemyślane i zgodne ze społecznymi oczekiwaniami. Czy tak będzie? Czy ani nauczyciele, ani inni pracownicy placówek oświatowych nie mają się czego obawiać? Konkretnych odpowiedzi na te pytania póki co nie ma.
Napisz komentarz
Komentarze