Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 05:10
Reklama

„Oddam oddział za symboliczną złotówkę” - mówi starosta. Burmistrz chce przejąć cały szpital

Spór o Szpital Powiatowy w Pińczowie nadal trwa. W poniedziałek odbyła się nadzwyczajna Sesja Rady Miasta, na której radni przyjęli uchwałę intencyjną. Dla burmistrza oznacza to początek rozmów w kwestii dalszych losów lecznicy.

15 radnych za i 6 wstrzymujących się od głosu – tak wyglądało głosowanie Rady Miejskiej nad uchwałą intencyjną w sprawie pińczowskiego szpitala i oddziału ginekologiczno-położniczego. Choć uchwała ta o niczym nie przesądza, to daje szansę na uratowanie nierentownego oddziału.

Jednak pojawia się niemały problem. Burmistrz chce przejąć od starosty cały szpital. Z kolei starosta wyraża jedynie zgodę na oddanie pod skrzydła gminy oddziału ginekologiczno-położniczego, który jest zarodkiem całego problemu.

- Ja jestem zdeterminowany, żeby nawet za godzinę, jeśli jest to tylko możliwe przekazać panu burmistrzowi oddział ginekologiczno-położniczy do prowadzenia – powiedział Zbigniew Kierkowski, starosta pińczowski.

Burmistrz Włodzimierz Badurak absolutnie nie przyjmuje propozycji starosty. Od początku walcząc o uratowanie oddziału ginekologiczno-położniczego mówi o chęci przejęcia całego szpitala.

- Myślę, że to było zagranie na gorąco i pan starosta to przemyśli. Jeżeli chodzi o przejęcie samego odziału, to wydaje mi się to mało realne. Jest zagrożenie, że nie będzie w ogóle innych oddziałów – powiedział burmistrz, Włodzimierz Badurak.

Jednak dla starosty problemem jest jedynie oddział.

- Nie możemy mówić o problemach szpitala pińczowskiego, bo takiego nie ma. Mamy problem z oddziałem ginekologiczno-położniczym. I wymyśliliśmy coś, co spowoduje, że szpital się będzie rozwijał, a nie zwijał. W zamian za oddział ginekologiczno – położniczy, który chcemy przekazać do Buska, chcemy utworzyć oddział neurologiczny, onkologiczny i w przyszłości rehabilitacyjny – dodał starosta.

Podczas obu sesji, zarówno Rady Powiatu, jak i poniedziałkowej Rady Miasta pojawiło się wiele zarzutów, co do zarządzania szpitalem przez dyrektora Stemplewskiego. Wątpliwości w kwestii jego szefowania mieli radni powiatu, miasta i obecne na sesjach położne i pielęgniarki. 

Starosta z kolei stara się rozwiać wątpliwości, przytaczając kwoty pomniejszającego się zadłużenia lecznicy na przestrzeni kilku ostatnich lat.

- W momencie, kiedy przejmowaliśmy władzę i zatrudniliśmy tego dyrektora, dług w pińczowskim szpitalu pędził z prędkością 187 tys. miesięcznie – 2 mln 200 tys. rocznie. Był on już na poziomie ponad 8 mln zł. Przez 4 lata dyrektor Stemplewski sprowadził ten dług do kwoty 3 mln 800 tys. zł. To nie wiem, na jakiej podstawie można twierdzić, że jest źle zarządzany – dodał starosta.

W całej tej sytuacji najbardziej poszkodowane czują się położne i pielęgniarki, w interesie których są przede wszystkim pacjenci.

Podczas sesji radni mieli wiele zastrzeżeń i pytań dotyczących dalszych losów oddziału ginekologiczno – położniczego. Dotyczyły one m.in. drogiego sprzętu, który lecznica dostała również od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pojawiły się także wątpliwości, czy nowo powstały oddział neurologiczny będzie prywatny, czy też publiczny.

Do tematu będziemy jeszcze powracać.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ZGŁOŚ INTERWENCJĘ

Masz temat? Napisz do nas!

Reklama
Reklama