Początek całego zamieszania wokół oddziału położniczo-ginekologicznego w pińczowskim szpitalu miał miejsce w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy poinformowano o problemach oddziału i możliwości zlikwidowania go i przeniesienia do Buska-Zdroju.
Nie pomogła inicjatywa referendalna. Do starosty, Zbigniewa Kierkowskiego, trafiło pismo o przeprowadzenie referendum, aby nie likwidować oddziału. Zebrano kilka tysięcy podpisów, ale jak na razie to nie pomogło.
Piątkowa sesja przesądziła wszystko. 10 radnych było „za”, 6 „przeciw”, 1 wstrzymał się od głosu. Potrzebę likwidacji argumentował głównie dyrektor lecznicy, Bartosz Stemplewski. Przedstawił on kilka statystyk szpitala z ostatnich pięciu lat. W 2011 roku przyszło na świat 371 dzieci, w 2015 roku tylko 235. Do tego dyrektor zaznaczył, że za ubiegły rok szpital odnotował 1.5 mln zł strat.
- Ja odpowiadam za szpital i ta decyzja, która jest podjęta, właśnie jest oparta o analizę społeczną, szeroko rozumianą - powiedział Bartosz Stemplewski, dyrektor Szpitala Powiatowego w Pińczowie.
Przeciwni likwidacji pińczowskiego szpitala byli działacze Prawa i Sprawiedliwości, SLD oraz położne lecznicy. Ci pierwsi obawiali się, że jeśli teraz zostanie zlikwidowany oddział ginekologiczno-położniczy, to następna do likwidacji będzie chirurgia.
- Jest zbyt dużo niewiadomych. Nie wiemy tak naprawdę, jaka będzie polityka obecnego rządu, jakie będą kontrakty z NFZ - dodał Zbigniew Koniusz, radny Rady Powiatu.
Z kolei radny Andrzej Kozera z Sojuszu Lewicy Demokratycznej zarzucił dyrektorowi Stemplewskiemu nieudolność zarządzania szpitalem, co prowadzi do spadku urodzeń.
Przeciwny likwidacji ginekologii jest burmistrz Pińczowa, Włodzimierz Badurak. W porozumieniu z przewodniczącym rady miejskiej oraz klubem radnych Ziemi Pińczowskiej zaproponował, że przejmie pod swoje skrzydła pińczowski szpital i uratuje oddział ginekologiczno – położniczy.
- Faktycznie jest taka propozycja, aby ten szpital przejąć. Oczywiście jest to przemyślane - powiedział Włodzimierz Badurak, burmistrz Pińczowa.
Z kolei starosta Kierkowski zarzuca burmistrzowi brak wsparcia finansowego ze strony miasta i gminy, kiedy szpital był w potrzebie.
- Myślę, że to była deklaracja na gorąco, na potrzeby dzisiejszej sesji - skomentował Zbigniew Kierkowski, starosta powiatu pińczowskiego.
W całej tej sprawie najbardziej poszkodowane czują się położne pracujące w pińczowskim szpitalu. Taka decyzja radnych wiąże się z utratą pracy.
- Jest to decyzja polityczna. Zresztą było widać, jaka opcja polityczna się na to zgodziła - powiedziała Lidia Herzyk, położna w szpitalu w Pińczowie.
- Inicjatywa konsultacyjna, którą wykonały te panie i wykonują dalej nie jest brana pod uwagę. Po prostu sobie żarty pan starosta i cały zarząd powiatu robi z tego. My tego nie odpuścimy - dodał Jan Bębenek z Komitetu Referendalnego.
Grupa Inicjatywy Referendalnej zapowiada dalszą walkę o szpital i zbieranie podpisów. Pojawia się jednak pytanie, co dalej? Ostateczna decyzja ws. likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego, mimo wszystko, będzie należeć do radnych. Jeżeli faktycznie ginekologia zostanie oddana buskiemu szpitalowi, w pińczowskiej lecznicy w jej miejsce powstanie prawdopodobnie oddział neurologiczny.
Napisz komentarz
Komentarze