Rzeczywiście Marcin Chłodnicki starał się by nie łączyć funkcji wiceprezydenta Kielc z funkcja radnego i to, według byłego prezydenta Kielc, udało się osiągnąć. Swoje postępowanie próbował wyjaśnić na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Konflikt między byłym wiceprezydentem, a komisarzem wyborczym Janem Klockiem, zdaniem Chłodnickiego polega na błędnej interpretacji podstawy prawnej.
Komisarz wyborczy posłużył się starszym przepisem z 1990 roku, który jest sprzeczny z wymienianym przez Chłodnickiego artykułem Kodeksu Wyborczego. Marcin Chłodnicki zastanawia się co komisarz wyborczy wygasił i na czyje zlecenie. W rozmowie już poza kamerami, były wiceprezydent Kielc przyznaje, że czuje się jak na pierwszej wojnie w nowej kadencji Rady Miasta, a za wywołanie zamieszania z jego mandatem, obarcza prezydentkę Kielc. Wtóruje mu rzecznik prasowy Nowej Lewicy Sebastian Gaweł, który zaznaczył, że sprawa Chłodnickiego była konsultowana z komisarzem wyborczym.
Na koniec konferencji Chłodnicki przyznał, że cała procedura została wszczęta, dlatego że do komisarza wyborczego wpłynęły pisma z Urzędu Miasta, w tym pismo od przewodniczącego RM. Marcin Chłodnicki zapowiada skierowanie sprawy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach. Jeśli decyzja komisarza wyborczego zostanie uprawomocniona mandat po Marcinie Chłodnickim mogłaby przejąć Bożena Sieczka również z Nowej Lewicy.
Napisz komentarz
Komentarze