Oba zespoły zmierzyły się w tym sezonie już po raz trzeci. Jesienią w Warszawie zwyciężyli gospodarze 1:0. Kielczanie wzięli rewanż w Pucharze Polski, wygrywając po dogrywce 2:1. Legia, która trzy dni temu odpadła z rozgrywek Ligi Konferencji, do stolicy regionu świętokrzyskiego przyjechała bez swojego lidera Josue. Portugalski pomocnik musiał pauzować za kartki. Trener zespołu z Warszawy zdecydował się na zmianę bramkarzy. Kacpra Tobiasza zastąpił Dominik Hładun.
Warszawski zespół już w trzeciej minucie spotkania mógł objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu Pawła Wszołka, Patryk Kun w ogromnym zamieszaniu trafił w poprzeczkę. Trzy minuty później legioniści byli już skuteczniejsi. Bartosz Kapustka wypuścił w uliczkę Blaza Kramera, a Słoweniec nie dał żadnych szans bramkarzowi Korony Konradowi Forencowi. Nie mający nic do stracenia gospodarze zaczęli grać odważniej, ale defensywa rywala spisywała się bez zarzutu. Groźniej pod bramką Hładuna zrobiło się dopiero w 22. min. W pole karne Legii dośrodkował Dawid Błanik, ale Miłosz Trojak nie doszedł do piłki.
Podopieczni trenera Kamila Kuzery często gościli pod bramką legionistów, ale niewiele z tego wynikało. Goście przeczekali ataki Korony i wyprowadzili kolejny cios. Marc Gual podał do wbiegającego w „16” Kramera, który zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Ambicji „Koroniarzom” nie można było domówić, ale na boisku widać było wyraźnie, który z zespołów walczy o mistrzostwo, a który broni się przed spadkiem z ekstraklasy. Wydawało się, że goście bez problemu dowiozą dwubramkowe prowadzenie do przerwy. Ale w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry błąd popełnił Artur Jędrzejczyk. Obrońca Legii przed własnym polem karnym stracił piłkę, wykorzystał to Martin Remacle, który pokonał Hładuna strzałem w lewy róg bramki.
Przed rozpoczęciem drugiej połowy obaj trenerzy zdecydowali się na zmiany. W Koronie na boisku pojawili się Danny Trejo i Mariusz Fornalczyk, a w zespole gości Steve Kapuadi, który zastąpił Jędrzejczyka. Kielczanie rzucili się do ataku i bardzo szybko mogli doprowadzić do wyrównania. Najpierw w ostatniej chwili defensor Legii zablokował uderzenie Piotra Malarczyka, a później Jewgienij Szykawka uderzył obok słupka. Pod bramką Hładuna co chwila było gorąco. Legioniści w niczym nie przypominali drużyny z pierwszych 45 minut.
Kiedy wydawało się, że gol dla Korony to tylko kwestia czasu, goście uciszyli kieleckich fanów. Juergen Elitim podał do Marca Guala, a ten odwrócił się przed polem karnym kielczan i precyzyjnym uderzeniem nie dał żadnych szans Forencowi. Dwie minuty później ten sam zawodnik mógł już zupełnie pognębić gospodarzy, ale został w ostatniej chwili zablokowany przez Marcusa Godinho.
Strata trzeciej bramki nie załamała jednak Korony, która w 69. min zdobyła gola kontaktowego po strzale Szykawki, któremu asystował Trejo. Odpowiedź Legii była błyskawiczna. Trzy minuty później do siatki gospodarzy trafił Kapustka, ale radość gości przerwał Szymon Marciniak. Okazało się, że wcześniej na pozycji spalonej był Maciej Rosołek.
Kielczanie atakowali do samego końca i ich ambicja została nagrodzona już w doliczonym czasie gry. Po dynamicznej akcji Trejo, piłka trafiła do Adriana Dalmau, który strzałem pod poprzeczkę pokonał Hładuna. (PAP)
Autor: Janusz Majewski
maj/ co/
Napisz komentarz
Komentarze