Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 września 2024 19:26
ZOBACZ:
Reklama
Reklama

W 2023 roku średni wzrost płac nie nadąży za inflacją

W 2023 roku średni wzrost płac nadal nie będzie nadążał za inflacją - powiedziała PAP prof. SGH Elżbieta Mączyńska. Dodała, że jeśli gospodarstwa domowe będą biedniały, to odbije się to negatywnie kondycji kolejnych sektorów, co z kolei opóźni wejście gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu.
W 2023 roku średni wzrost płac nie nadąży za inflacją
W 2023 roku średni wzrost płac nie nadąży za inflacją

W ocenie ekonomistki 2023 rok upłynie jeszcze pod znakiem inflacji, za którą nie będzie nadążać wzrost płac, co oznacza, że realna siła wynagrodzeń i oszczędności nadal będzie spadała. "Nie można wykluczyć, że w na początku 2023 roku inflacja jeszcze wzrośnie z obecnego poziomu 17,5 proc. i dopiero pod koniec 2023 roku wskaźnik wzrostu cen zmniejszy się do 8-10 proc." - przypomniała ostatnie prognozy. Dodała, że przyczyną zwiększania inflacji w I kw. będzie m.in zapowiadane przywrócenie 23 proc. VAT na paliwa.

Mączyńska przywołała prognozy, z których wynika, że 2023 rok przyniesie znaczący spadek tempa wzrostu PKB do ok. 1 proc. (obecnie jest to ok. 4 proc). "Spowolnienie gospodarcze i inflacja przyczynią się do zmniejszenia zamożności gospodarstw domowych, choć w pewnym stopniu pomocą dla najmniej zarabiających stanowić będzie wzrost płacy minimalnej" - powiedziała. Przypomniała, że zgodnie z decyzją rządu od 1 stycznia 2023 r. płaca minimalna ma wzrosnąć z 3010 zł do 3490 zł, a od 1 lipca – do 3600 z brutto.

Uczona zastrzegła, że ochrona gospodarstw domowych jest niezwykle istotna, bowiem jeżeli będą one biedniały, to stracą na tym różne sektory. "Już obecnie takie sygnały płyną z sektora mieszkalnictwa, gdzie deweloperzy zmniejszają liczbę oddawanych i planowanych do oddania mieszkań" - wskazała. A mieszkalnictwo - jak wyjaśniła - tworzy popyt na rozmaite produkty innych branż, m.in. wyposażenia mieszkań czy AGD. Zaznaczyła, że budownictwo to sektor, który jako jeden z pierwszych popada w kryzys i zwykle później niż inne z niego wychodzi. "Zwłaszcza w warunkach niedostatku inwestycji publicznych" - dodała.

Oceniając wpływ spowolnienia wzrostu PKB na gospodarstwa domowe, profesor powiedziała, że "są one wysoce zróżnicowane pod względem wrażliwości na kryzys" W jej opinii, osoby o profesjach deficytowych takich jak: programiści, informatycy, lekarze czy kierowcy, spowolnienia gospodarczego i inflacji raczej nie odczują, a wielu z nich wciąż jeszcze może liczyć na sowite podwyżki. "Natomiast w szczególnie niekorzystnej sytuacji są osoby o niskich kwalifikacjach" - oceniła.

Pytana, czy wzrost płacy minimalnej nie przyczyni się do nakręcenia spirali cenowej, Mączyńska powiedziała, że teza jakoby rosnące w tempie 14 proc. r/r wynagrodzenia nakręciły inflację jest wątpliwa. "Po pierwsze dane GUS o wzrośnie wynagrodzeń dotyczą tylko firm zatrudniających powyżej 9 osób, co oznacza, że nie uwzględniono mniejszych przedsiębiorstw a także budżetówki, gdzie takiego w wzrostu płac nie było" - wyjaśniła. Podkreśliła, że, wpływ tempa wzrostu wynagrodzeń na poziom inflacji bywa przeszacowywany. "To istotne tym bardziej, że wzrost płac nominalnych jest niższy aniżeli poziom inflacji, co oznacza, że w rzeczywistości płace realne obniżają się" - powiedziała. Według niej znacząca część podwyżek była następstwem decyzji producentów, którzy podnosili ceny dlatego, "że jest inflacja" , na wyrost. "To napędzało inflację bardziej niż wzrosty płac nominalnych" - wskazała.

Mączyńska zwróciła uwagę, że w listopadzie 2022, po raz pierwszy od roku, ceny produkcji sprzedanej przemysłu spadły o 0,5 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem (w październiku r/r ceny produkcji przemysłowej rosły o 23,1 proc., natomiast w listopadzie rdr - o 20,8 proc.). "To oznacza, że możliwości przerzucania wzrostów kosztów produkcji na produkt końcowy, czyli na konsumenta, wyczerpują się właśnie ze względu na spowolnienie gospodarcze" - zaznaczyła. Dodała, że producenci muszą dostosować swoje ceny do zmniejszającego się popytu, co powinno sprzyjać zmniejszaniu się poziomu inflacji. "Tyle, że zwykle następuje to z pewnym opóźnieniem” - zastrzegła.

W jej ocenie zarówno kryzys pandemiczny jak i wojenny "tworzy podłoże do odchodzenie od bezrefleksyjnego konsumpcjonizmu charakterystycznego dla krajów i środowisk bogatych". Profesor przywołała tu sentencję tegorocznej noblistki z literatury francuski Annie Ernaux, że ”mnogość rzeczy maskuje deficyt myśl”. "Obecna kryzysowa multiplikacja wymusza bardziej refleksyjne podejście do wydatków i wzorców życia, skłania do oszczędności i proekologicznych zachowań" - podsumowała. "To właśnie m.in. dlatego, oczekuje się, że inflacja zacznie spadać około końca I kwartału 2023 r." - dodała.

Jej zdaniem dysproporcje między inflacją a tempem wzrostu płac będą się powoli zmniejszać, nie powinno też być dużych zwolnień. Choć - jak zaznaczyła - wiele będzie zależało od polityki pracodawców. "Pracodawcy nauczeni doświadczeniem jakie przyniosła pandemia, kiedy to najpierw w sytuacji lockdownu zwalniali pracowników, a potem, gdy gospodarka odbiła, mieli problemy z ich rekrutacją, starają się w miarę możliwości utrzymywać poziom zatrudnienia" - wskazała. Zaznaczyła też, że zatrudnienie nowej osoby jest zwykle czasochłonne i kosztochłonne "a poza tym przeważnie nowy pracownik nie uzyskuje od razu takiego poziomu produktywności jak ten o dłuższym stażu w danym przedsiębiorstwie".

Pytana, co może być największym zagrożeniem dla polskiej gospodarki w 2023 r., powiedziała, że jest to "czynnik niepewności”. "Obecnie raczej nikt nie jest w stanie w pełni trafnie przewidzieć, jak ukształtuje się sytuacja geopolityczna, czy i w jakim stopniu będą się zaostrzać lub osłabiać występujące w wielu regionach świata konflikty militarne. Trudno też wyrokować jak to wpłynie na gospodarkę i sytuację gospodarstw domowych" - powiedziała. Podkreśliła, że obecnie podstawowe znaczenie ma wojna w Ukrainie i "nieprzypadkowo przywódcy wielu krajów podkreślają, że za rosyjską napaść na Ukrainę dziś płaci cały świat".

 

(PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ZGŁOŚ INTERWENCJĘ

Masz temat? Napisz do nas!

Reklama
Reklama