Spotkanie z Koldingiem rozpoczęło się od wzajemnej wymiany ciosów z małym wskazaniem na Duńczyków. Kielczanie meczu nie zaczęli źle, ale jednak czegoś brakowało. Udawało się bronić, udawało się wyprowadzać sytuacje, ale problemy pojawiały się kiedy trzeba było rzucić na bramkę. Albo strzały były oddawane w nieodpowiednich momentach, albo trafiały prosto w golkipera gości.
Mimo to, w końcu Żółto-biało-niebieskim udało się wyjść na prowadzenie. Goście szybko odrobili straty i do przerwy było 15:15. Początek drugiej partii to znów konsekwentna gra Koldingu i nieporadne próby kielczan. Dopiero pod koniec Vive podniesione dopingiem rzuciło się na rywala. Kto wie jakby wyglądał obraz spotkania, gdyby podopieczni Bogdana Wenty tak agresywnie wchodzili z atakami od początku.
Na 6 sekund przed końcem spotkania na tablicy widniał wynik 25:26. Do rzutu karnego podszedł Julen Aginagalde. Gdyby trafił, mecz z pewnością zakończył by się remisem. Tak się jednak nie stało.
Porażka z Koldingiem spowodowała, że z 10 punktami w grupie prowadzą Duńczycy i THW Kiel. Vive jest obecnie na trzecim miejscu. W najbliższym spotkaniu kielczanie zmierzą się na wyjeździe z Dunkierką. Szanse na pierwsze miejsce, choć małe, wciąż są. Koniecznie trzeba jednak wygrać wszystkie pozostałe spotkania i liczyć na dobre wyniki w innych meczach.
Pechowa porażka Vive
Prawdziwy dreszczowiec przeżyli w niedzielę fani Vive Targów Kielce. Niestety, nie był on zakończony happy-endem. Podopieczni Bogdana Wenty ulegli na własnym parkiecie KIF Kolding Kopenhaga 25:26. Wynik mógł być całkiem inny gdyby na 6 sekund przed końcem meczu Julen Aginagalde wykorzystał rzut karny.
- 25.11.2013 15:36
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze