To była niecodzienna sytuacja, niczym z filmu akcji. Nagle nad Stawem Niemieckim w Busku pojawiły się dwa zastępy straży pożarnej i kilku strażaków.
Na szczęście to tylko ćwiczenia strażackie polegające na ratowaniu osoby znajdującej się w przeręblu, która wpadła do wody w wyniku załamania lodu.
- Korzystając z pokrywy lodowej ćwiczymy takie epizody przygotowując się do akcji, które mogą prawdopodobnie wystąpić na naszym terenie, bo mamy wiele akwenów - powiedział mł. bryg. Zbigniew Dziurewicz, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Busku-Zdroju.
A takie zagrożenie jest, szczególnie, że w województwie świętokrzyskim właśnie trwają ferie zimowe. Strażacy apelują do dzieci i młodzieży, by zachować szczególną ostrożność. Temperatury na zewnątrz cały czas są zmienne, a lód może być kruchy.
- W tym wypadku mieliśmy do czynienia z grubością lodu ok. 15 cm. Jeżeli ta grubość lodu byłaby mniejsza, strażak może spotkać się z załamywaniem lodu pod ciężarem sań lodowych i ratowników, którzy są na nim - dodał kpt. Piotr Dziedzic, jednostka ratowniczo-gaśnicza w Busku-Zdroju.
Do przeprowadzenia takiej akcji ratowniczej potrzebne są dwa zastępy straży pożarnej, czyli około 8 strażaków. Podczas tych ćwiczeń odległość od brzegu do tonącego nie była duża, jednak utrudnienia występują w momencie, kiedy akcja rozgrywa się na dużym zbiorniku wody.
Najbardziej niebezpiecznymi miejscami są: ujścia akwenów, cieków wodnych, mostów, śluz i wszelkie miejsca na lodzie z występującymi rysami i pęknięciami. Strażacy i policjanci apelują do wszystkich o rozwagę w poruszaniu się po zamarzniętych zbiornikach wodnych i przypominają o konsekwencjach chwilowej nieuwagi. Człowiek, który zimą wpadnie do wody, z powodu wychłodzenia organizmu może umrzeć po 10-15 minutach.
Napisz komentarz
Komentarze