Informację o dwóch zdecydowanie różniących się od reszty przystankach autobusowych podała rano "Gazeta Wyborcza". Rzeczywiście, jak spojrzeć na nie z boku, wyraźnie widać, że zadaszenie od strony jezdni jest krótsze, więcej dachu jest za to z tyłu przystanku. Czyżby ktoś się przy montażu pomylił?
- Stanowczo dementuję doniesienia, mówiące, że coś tu jest nie tak. Wszystko jest zgodnie z projektem. Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy w tej sprawie z projektantem. Daszek od strony jezdni jest krótszy, bo to wynika, z konieczności zachowania tzw. skrajni drogowej. Chodzi o to, by autobus nie zahaczał o zadaszenie. Tym samym z drugiej strony, przez wypuszczony dach, powstał pasaż w sąsiedztwie pawilonów handlowo-usługowych – wyjaśnia Jarosław Skrzydło, rzecznik MZD w Kielcach.
Różnicę w budowie przystanków dostrzegają również mieszkańcy.
- Rzeczywiście ten dach jest ze strony jezdni krótszy. Pewnie chodzi o to, by nie zaczepiał o niego autobus – słusznie zauważył mieszkaniec miasta, ale jednocześnie dodał:
- Szkoda pieniędzy, te wiaty owszem do wymiany, ale poza tym, powinno zostać tak, jak było.
Przystanki na ulicy Żytniej są zdecydowanie większe od innych w mieście, a to wynika ze wzmożonego ruchu pasażerów akurat w tych punktach przesiadkowych.
- To są przystanki naprawdę duże o dużej kubaturze. Okryć bocznych tu nie będzie, bo jest duży ruch i to spowodowałoby zmniejszenie się przestrzeni dla pasażerów – tłumaczy rzecznik drogowców.
Na ulicy Żytniej utrudnienia związane z budową peronów już się kończą. Ruch puszczono wszystkimi pasami obu jezdni, choć sama zatoka jest jeszcze wyłączona, bo wiąże się na niej beton. Jak zapowiadają drogowcy, do końca października inwestycja w całym mieście ma się zakończyć. Na razie oddane do użytku są 43 z 81 przystanków.
Opinie mieszkańców w sprawie przystanków są podzielone. Jedno trzeba jednak przyznać, to było naprawdę trudne przedsięwzięcie.
Budowa 81 przystanków kosztowała 32 mln zł.
Napisz komentarz
Komentarze