Od początku meczu widać było, że Korona chce, na przekór ekspertom, pokazać iż nie można skreślać tego zespołu już na początku sezonu. Takie głosy się pojawiały. Kielczanie w odmłodzonym składzie, ale z wieloma doświadczonymi zawodnikami prezentowali się w niedzielę dobrze. Szczęście również dopisywało.
Pierwsza bramka dla Korony padła w kuriozalnych okolicznościach. Bramkarz gości chciał podawać do obrońców, ale zrobił to tak nieszczęśliwie, że piłka odbiła się od Michała Przybyły i wpadła do bramki. Jaga podrażniona takim rozwojem sytuacji odpowiedziała dwoma trafieniami. To jednak było wszystko, na co było stać podopiecznych Michała Probierza. Kielczanie w drugiej połowie mocniej przycisnęli Jagiellonię, czego efektem była równie szczęśliwa druga bramka Przybyły. Przyjezdnych w 90. minucie dobił strzałem głową Kamil Sylwestrzak i Korona wygrała 3:2.
- Korona przyzwyczaiła już do robienia dramaturgii na tym stadionie. Wygraliśmy i to nas cieszy - przekonuje Sylwestrzak.
Trener Marcin Brosz powiedział na pomeczowej konferencji, że wiele rzeczy w grze Korony jest jeszcze do poprawy, ale wynik zrekompensował te niedoskonałości.
- Od samego początku widzieliśmy zaangażowanie z obu stron. Żadna drużyna nie chciała przegrać tego meczu. Remis też nie zadowalał nikogo - mówił trener Brosz.
Wygrana na starcie sezonu była ważna ze względu na ostatnie zawirowania w klubie. Teraz powinno być już tylko lepiej.
Korona kolejny mecz rozegra w sobotę w Lubinie. Kielczanie zagrają tam z wracającym do Ekstraklasy Zagłębiem.
Napisz komentarz
Komentarze