18 maja nastąpiły zmiany w Ustawie Prawo o Ruchu Drogowym. Zgodnie z nowymi przepisami każdy kierowca, który przekroczy dopuszczalną prędkość o więcej niż 50km/h na obszarze zabudowanym, obligatoryjnie będzie miał zabrane prawo jazdy na 3 miesiące. Po zatrzymaniu, dokument trafia do właściwego starosty, a kierujący pojazdem otrzymuje pokwitowanie, dzięki któremu może dojechać do domu. Jeśli natomiast wykroczenie tego typu zostanie zarejestrowane przez fotoradar, odpowiedzialne za urządzenie służby, mają obowiązek przesłania wniosku do starosty, którego zadaniem jest wezwanie kierowcy do natychmiastowego oddania prawa jazdy.
Już na kilka tygodni przed wprowadzeniem zmian ruszyły kampanie informacyjne, które miały przestrzec kierujących pojazdami przez przekraczaniem dozwolonej prędkości, a w szczególny sposób – przed przekraczaniem prędkości o więcej niż 50km/h.
Jednak apele i pełna świadomość kierowców o karze, jaka im grozi nie przynoszą większych rezultatów, bo nadal zdarzają się tacy, dla których nowe przepisy nie znaczą nic.
Codziennie drogówka zmaga się z pędzącymi kierowcami. Niechlubnym rekordzistą był 43 – letni mieszkaniec powiatu sandomierskiego, który 10 lipca jechał osobowym volvo w terenie zabudowanym z prędkością 157 km/h.
Najczęściej to właśnie spieszący się gdzieś kierowcy są sprawcami tragicznych zdarzeń na drogach. Jak wielu z nich musi stracić prawo jazdy, albo co gorsza ile osób utracić zdrowie lub życie, żeby kierowcy w pełni uświadomili sobie jak duże sprawiają zagrożenie? Pomysł z zaostrzeniem przepisów był z pewnością słuszny, to jednak od samych kierowców w dużej mierze zależy, jak bezpiecznie będzie na naszych drogach.
Napisz komentarz
Komentarze