Kielczanie do Płocka jechali z myślą, by do domu wrócić tego samego dnia. Od początku spotkania wiadomo było jednak, że, by osiągnąć cel, w każdej minucie spotkania trzeba będzie pokazać maksymalne zaangażowanie. Tak było, choć obie drużyny nie ustrzegły się błędów. W pierwszej części spotkania więcej było ich po stronie Vive, dlatego to gospodarze prowadzili do przerwy 17:14.
Po wznowieniu kielczanie zdołali wyprzedzić Wisłę, ale nie potrafili odskoczyć. Taki scenariusz utrzymywał się do ostatniej syreny. Na 6 sekund przed nią, przy prowadzeniu 29:28 dla żółto-biało-niebieskich Wisła miała rzut karny. Bramka oznaczałaby remis i dogrywkę. Refleksem wykazał się jednak Marin Sego i dzięki jego interwencji kielczanie mogli cieszyć się z dwunastego tytułu mistrza Polski.
- Nie wiem jak to się stało. Ghionea trafił mnie w nogę i już – żartował po spotkaniu Sego.
Vive do Kielc przyjechało w późnych godzinach nocnych. Na szczypiornistów czekała jednak grupa kibiców. Teraz podopiecznych Tałanta Dujszebajewa czeka najtrudniejsze z tegorocznych wyzwań. W przyszły weekend kielczanie walczyć będą w Final Four Ligi Mistrzów.
Napisz komentarz
Komentarze