Politycy PO: czterodniowy tydzień pracy to przyszłość
Czterodniowy tydzień pracy wcześniej czy później wymusi postęp technologiczny, więc już dziś warto zrobić w tej sprawie pilotaż - przekonują politycy PO, komentując pomysł Donalda Tuska. Pracy zdalnej też nikt sobie nie wyobrażał, dopóki pandemia jej nie wymusiła - dodają.9 lipca podczas spotkania z młodzieżą w Szczecinie lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział, że partia do wyborów parlamentarnych przygotuje precyzyjny program pilotażu na czterodniowy tydzień pracy. Tusk zaznaczył, że dynamiczne zmiany rynku pracy, w tym postępująca automatyzacja wymusza dostosowanie się do nowych trendów. Wskazał, że są dwa modele tego rozwiązania – skracanie dnia pracy lub całego tygodnia.Pomysł ten został skrytykowany przez niektórych ekspertów. Najbardziej krytycznie wypowiedział się Leszek Balcerowicz, który w rozmowie z Interią nazwał koncepcję czterodniowego tygodnia pracy "niebywałą populistyczną brednią, która oznaczałaby z jednej strony ograniczenie produkcji, a z drugiej podbicie inflacji".PAP zapytała polityków PO, zajmujących się gospodarką o propozycję Tuska. Wszyscy przekonywali, że krytyka m.in. ze strony Balcerowicza nie jest uzasadniona, bo pomysł byłby po pierwsze wdrażany w formie pilotażu, a po drugie dotyczyłby tylko niektórych sektorów gospodarki."Czterodniowy tydzień pracy nie ma w sobie nic populistycznego, bo prawdopodobnie to jest przyszłość świata" - powiedziała PAP Izabela Leszczyna. Jej zdaniem partia polityczna powinna patrzyć w dalszej perspektywie niż tylko jedna kadencja. "Partia, która patrzy w perspektywie jednej kadencji właśnie nami rządzi i efekty są takie, że nie mamy węgla na zimę" - dodała."My patrzymy dalej, dlatego mówimy o przygotowaniu pilotażu. Czas przestać mówić o innowacyjności i mieć ją tylko na slajdach. Polska tak jak inne kraje świata będzie się cyfryzować, automatyzować, nasza gospodarka będzie coraz bardziej nowoczesna i trzeba być na to przygotowanym" - podkreśliła Leszczyna.Przyznała, że wprowadzanie dziś rewolucyjnych zmian na rynku pracy mogłoby być niebezpieczne. "Dlatego Donald Tusk mówi wyraźnie - gdy wygramy wybory, będziemy przygotowani z pilotażem tego pomysłu. Dopiero pilotaż odpowie nam na pytanie, czy jesteśmy na to gotowi, na ile jesteśmy gotowi oraz w których obszarach życia społecznego i gospodarczego da się to wprowadzić" - tłumaczyła posłanka KO.Także poseł Dariusz Rosati zaznaczył w rozmowie z PAP, że czterodniowy tydzień pracy to na razie "propozycja pewnego eksperymentu". "Przypomnijmy, że jest to oparte o zasadę 100-80-100. Pracownik otrzymuje 100 procent wynagrodzenia, pracuje o jeden dzień mniej, czyli 80 procent dotychczasowego czasu pracy, ale jego wydajność jest 100 procentowa, czyli taka, jakby pracował pięć dni" - zaznaczył Rosati.Jego zdaniem jest wiele sektorów "w których nie trzeba siedzieć pięć dni w tygodniu od 8 do 16, bo można to samo zrobić w cztery dni, jeśli się dobrze zorganizuje pracę". "Oczywiście nie da się tego zrobić we wszystkich sektorach, na przykład w zakładach ruchu ciągłego, jak huty. Ale tam, gdzie jest możliwa praca zdalna, zapewne już tak" - powiedział.Także Leszczyna podkreśliła, że czterodniowy tydzień pracy ma sens społeczny i ekonomiczny tylko w przypadku, gdy utrzymana zostanie dotychczasowa efektywność i wynagrodzenia, zgodnie z zasadą 100-80-100. "Różne badania pokazują, że człowiek efektywnie pracuje tylko określony czas. Pytanie, czy to musi być osiem godzin dziennie, może wystarczy siedem" - powiedziała. A jak siedem, to może być i osiem, tylko przez cztery dni.Również Waldy Dzikowski jest przekonany, że w ciągu 10 lat będzie się wprowadzać w pewnych sektorach czterodniowy tydzień pracy i "jest to proces nieunikniony". Zwrócił uwagę, że w kilku krajach robiono już próby - w Wielkiej Brytanii czy Islandii w sektorach IT próbowano już czegoś takiego i osiągnięto pozytywne skutki. Zdaniem Dzikowskiego szybsze wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy będzie możliwe w tych dziedzinach, w których można zastosować nowoczesne technologie. Możliwe też będzie np. skrócenie tygodnia pracy w zamian za zwiększenie dziennego czasu pracy, a zamiana dziennego czasu może być związana z wprowadzeniem np. pracy zdalnej.Na tę ostatnią kwestię zwraca też uwagę senator Kazimierz Kleina, szef senackiej komisji budżetu i finansów. "Mamy przecież doświadczenie pracy zdalnej, gdzie w pewnych miejscach był to de facto nienormowany czas pracy i wydaje się, że było to korzystne" - powiedział Kleina. "Oczywiście wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy nie stanie się z dnia na dzień, ale to będzie nieuniknione, bo wymusi to postęp technologiczny" - dodał."Czterodniowy tydzień pracy to nie jest pomysł, który wymyśliliśmy w Polsce. Takie programy pilotażowe już są prowadzone w wielu miejscach na świece, oczywiście tylko w niektórych sektorach" - powiedział PAP poseł Jarosław Urbaniak. "A podobne wątpliwości dotyczyły pracy zdalnej. Próbowano ją, rezygnowano, socjologowie robili badania, aż nagle pandemia wyrzuciła miliardy ludzi do pracy zdalnej. Wtedy firmy zobaczyły, że dzięki pracy zdalnej działamy taniej, szybciej i lepiej. I nic nie szkodzi, że w piżamie" - dodał. (PAP)
21.07.2022 06:50