Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 4 października 2024 23:22
ZOBACZ:
Reklama

"Wrześniowe zapiski". Wspomnienia Bronisławy Król z pierwszych dni wojny

1 września mija 80 lat od wybuchu II Wojny Światowej. W tym dniu w całej Polsce odbywają się uroczystości upamiętniające tę datę. W związku z tą rocznicą publikujemy autentyczny dziennik ówczesnej mieszkanki Skarżyska-Kamiennej, pani Bronisławy Król, która w momencie wybuchu wojny miała 24 lata. "Wrześniowe zapiski" zostały wydane nakładem Starostwa Powiatowego w 2014 roku, redakcją zajął się Krzysztof Zemeła. 

Poniżej prezentujemy fragment pamiętnika Bronisławy Król, ówczesnej mieszkanki Skarżyska-Kamiennej, która w momencie wybuchu wojny miała 24 lata. W swoim zeszycie opisała z własnej perspektywy pierwsze dni września 1939, przeplatając je własnymi codziennymi spostrzeżeniami. Kolejne wpisy będziemy publikować sukcesywnie.

Dziennik pod tytułem "Wrześniowe zapiski" został wydany przez Starostwo Powiatowe w Skarżysku-Kamiennej pod redakcją Krzysztofa Zemeły nakładem 250 sztuk w 2014 roku. Zapiski wśród rodzinnych pamiątek odnalazł syn Bronisławy Król, Lucjan Mrówka. 

Jak czytamy na pierwszych stronach publikacji, "nie są to wspomnienia pisane po 20, 40, 50 czy 60 latach od wydarzeń, w których na odtwarzany w pamięci obraz wydarzeń nakładają się późniejsze doświadczenia, przemyślenia, nie mówiąc już o często spotykanym w tego typu wywołanych źródłach tzw. zapotrzebowaniu bieżącym, często o zabarwieniu politycznym. Prezentowane źródło jest autentyczne.

Bronisława Król w swoich relacjach utrwaliła atmosferę najtragiczniejszych pierwszych tygodni wojny polsko-niemieckiej 1939 r. w Kamiennej. Dzięki zapiskom zostaliśmy dopuszczeni do jej świata bardzo intymnych przeżyć. Poznajemy dramat rozłąki z Romanem, pogłębiony tragicznymi wypadkami pierwszych dni wojny: częste alarmy, przeloty niemieckich samolotów, bombardowania" (przedmowa, Krzysztof Zemeła). 

Skarżysko - Kamienna, dn. 1.IX-1939 r. Piątek

Wstałam sobie niecoś wcześniej, bo już nie mogłam spać, zaraz po 5-tej przyszła Władzia, potem gospodyni i składa mi życzenia imieninowe pomimo tego, że ja obchodzę zawsze 3-go, bardzo mi przykro było i rozpłakałam się jak małe dziecko, a także i one. Potem, gdy miałam iść do pracy, parę minut przed 6-tą Leciały samoloty, ale już „,bojowe", a było ich 26 i leciały w stronę zachodu. W pracy pracowałyśmy z dość ożywionem humorem, aż tu godz. 11 alarm lotniczy i wszyscy uciekamy do rowów, czyli „ schronów", lecz jeszcze nie skończonych, a nawet iw lesie, potem jak zaczął padać ulewny deszcz, tak że każdy przemókł do suchej nitki a tu nie wolno na wydział pójść. O godz. 2-giej alarm był odwołany i spokojnie pracujemy, to znów od 3,30 - 3,45 drugi alarm, potem o 4,30 - 5,50 trzeci alarm i wróciłam do domu, około toru i dużego żelaznego mostu stał pociąg z wojskiem, a byli żołnierze i w humorach mówili, że za 3 dni się zobaczymy. Szłam Kolejową przez wiadukt - tu tek stały pociągi z wojskiem, a harcerki roznosiły żołnierzom pożywienie, wodę, itd. U cioci zjadłam obiad i wróciłam do domu sama, jedna, przykro mi było bardzo, lecz trudno, tak Los chciał, tak się stało, przed 9-tą poszłam słuchać dziennika radiowego.

W ten to dzień 1 września o 5-tej rano wybuchła wojna polsko - niemiecka i w tym to dniu p. Prezydent Ignacy Mościcki mianował Marszałka Śmigłego - Rydza naczelnym wodzem wojsk polskich i następcą prezydentury. Niemcy napadli na różne polskie miasta, jak Katowice, Kraków, Tunel, Toruń, Gdynię i wiele innych. Prawdopodobnie Polacy w tym dniu weszli do Gdańska i odparli Niemców. Straszne to były chwile, a jeszcze dla mnie samej, bo nikt ani nie mógł coś powiedzieć, choćby na chwilkę zapomnieć o tych wydarzeniach, tak byłam pogrążona w myślach o rodzicach, że to tydzień, kiedy tu byli u mnie, a teraz się biedni martwią o nas i rodzeństwo, co tam Tadzik ukochany braciszek mówi, a stryjek i w ogóle wszyscy, a dalej myśli moje zwróciły się do Romana, co on tam robi, a może poszedł na wojnę, a jak tam znów ciocia, Kazik, który był w drodze, co może być, człowiek tego nie przewidzi, tydzień upłynął zaledwie, kiedy to takie mieliśmy nadzieje, kiedy to Kazik zaręczył się z Władzią, a teraz co pozostaje, nic, tylko wspomnienie. Cały ból, jaki miałam, wylałam ze łzami, żywiąc nadzieję, że może da Bóg i Matka Najświętsza, że się wszyscy spotkamy, o ile będziemy żyć i będziemy wspominać chwile, kto z nas przeżył i gdzie.

Za udostępnienie materiałów i pomysł dziękujemy rodzinie pani Bronisławy, dyrektorowi muzeum Grzegorzowi Bieniowi oraz Krzysztofowi Zemele. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ZGŁOŚ INTERWENCJĘ

Masz temat? Napisz do nas!

Reklama
Reklama