Weteran kampanii wrześniowej, żołnierz AK, działacz społeczny, ale przede wszystkim ojciec i dziadek. Leon Kaleta z Sobowic w gminie Imielno skończył 106 lat.
- To życie wydaje mi się taką małą chwilką – mówi kpt. Leon Kaleta.
Mimo sędziwego wieku Leon Kaleta doskonale pamięta jak na jego oczach zmieniała się Polska i ludzie. Rozmowa z nim to żywa lekcja historii.
- Pamiętam jak się odbywał plebiscyt na Górnym Śląsku, pamiętam jak bolszewików pogonili za Kijów – wspomina kpt. Leon Kaleta.
Leon Kaleta urodził się 1 lutego 1912 roku w Sobowicach i tam mieszka do dzisiaj. Przeżył dwie wojny światowe. Podczas uroczystości 106 urodzin przypomniano jego żołnierską drogę. Rozpoczął ją w 1933 roku w służbie pogranicza na terenie dzisiejszej Ukrainy. Brał udział w kampanii wrześniowej jako żołnierz 4 Pułku Legionów w Kielcach. Po walkach obronnych dostał się do sowieckiej, a później niemieckiej niewoli. Po ucieczce z obozu wrócił w rodzinne strony. Wstąpił do Batalionów Chłopskich, następnie do Armii Krajowej. Za żołnierską postawę i zasługi dla życia społecznego dwa lat temu Leon Kaleta awansował na stopień porucznika. W dniu swego jubileuszu został mianowany na kapitana Wojska Polskiego.
- Jest najstarszym oficerem rezerwy niepodlegający obowiązkowi służby wojskowej, a w województwie świętokrzyskim jest najstarszym mężczyzną – mówi płk Jarosław Molisak, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego
Po zakończeniu wojny został aktywnym działaczem ruchu ludowego. Wiele zrobił też dla mieszkańców swojej rodzinnej miejscowości. W latach 80. założył we wsi Sobowice Solidarność Rolników. Jednak najważniejszą swoją rolę odegrał jako ojciec i dziadek. Leon Kaleta ma pięć córek, dochował się też 10 wnucząt, 21 prawnucząt i dwóch prawnuków Maksymiliana i Karola. - Dziadek Leon to ktoś na kogo zawsze możemy liczyć – mówi prawnuczka Martyna Rębuszek.
Napisz komentarz
Komentarze