Kiedy w lutym okazało się, że zmiana ustawy o ochronie przyrody wywołała miejscami masową wycinkę drzew, wokół tematu rozpętała się medialna burza. Zapisy ustawy do 1 stycznia wymagały, by właściciel prywatnej posesji, nim zetnie drzewo na jej terenie, postarał się o stosowne zezwolenie miejskich władz. Nowelizacja znosiła praktycznie wszystkie ograniczenia dotyczące prywatnych nieruchomości. Wyjątkiem były m.in. pomniki przyrody, parki krajobrazowe i obiekty objęte ochroną konserwatorską.
Temat był szeroko komentowany, również w naszym regionie.
To było też przyczynkiem do akcji sadzenia drzew, które organizowali m.in. przedstawiciele KOD-u czy Nowoczesnej i PO. Jeszcze w lutym prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział zaostrzenie przepisów ustawy o ochronie przyrody. Po trzech miesiącach, od połowy czerwca, zaczną obowiązywać nowe zasady.
Te wymagają, by fakt wycinki drzewa na prywatnej posesji uprzednio zgłosić do gminy, przy czym obowiązek ten zależał będzie od gatunku i obwodu drzewa. Zgodnie z brzmieniem ustawy, obowiązek ten należy spełnić, kiedy obwód pnia na wysokości 5 cm od ziemi przekracza:
1) 80 cm – w przypadku topoli, wierzb, klonu jesionolistnego oraz klonu srebrzystego;
2) 65 cm – w przypadku kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego;
3) 50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew.
Po dokonaniu zgłoszenia urzędnik gminy ma 21 dni na dokonanie inspekcji nieruchomości i drzewa. Następnie urząd ma 14 dni na ewentualny zakaz. Jeśli tego nie zrobi (milcząca zgoda), można swobodnie drzewo wyciąć. Sprzeciw może pojawić się m.in. wtedy, kiedy drzewo jest szczególnie cenne przyrodniczo lub rośnie w miejscu określonym w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jako teren zielony.
Niedopełnienie tego obowiązku lub wycięcie drzewa przed upływem wskazanych 14 dni na decyzję urzędu, obłożono karami finansowymi.
Napisz komentarz
Komentarze