W lipcu Korona Kielce rozpoczynała sezon z Zagłębiem Lubin. Debiutował w nim w roli trenera Tomasz Wilman. Złocisto-krwiści pod jego wodzą przegrali w Lubinie aż 0:4. Los chciał, że również w pojedynku z Miedziowymi po raz pierwszy w Ekstraklasie, na ławce trenerskiej Korony zasiadł Maciej Bartoszek. Tym razem był to jednak debiut udany.
Kielczanie od początku wykazywali się wysokim pressingiem, czym zaskoczyli gości. Zarówno gości, jak i kibiców gospodarzy, zaskoczył również Miguel Palanca. Były gracz Realu Madryt był najjaśniejszą postacią w żółto-czerwonych koszulkach. Hiszpan najpierw sam wypracował piękną bramkę, mijając po drodze dwóch zawodników Zagłębia, a kilka chwil później doskonale odnalazł się w „przebijance” w polu karnym przeciwnika podwyższając wynik na 2:0. Miedziowych stać było tylko na jedno trafienie i mecz zakończył się wynikiem 2:1.
- Bardzo dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu. W drugiej Zagłębie wyszło z czterema napastnikami i poszło do przodu - mówi Zbigniew Małkowski, bramkarz Korony.
„Efekt nowej miotły” przyniósł dobry rezultat. Cieszą nie tylko trzy punkty, ale przede wszystkim dobra gra. W piłkarzy Korony wstąpił nowy duch.
- Bardzo chcieliśmy wygrać, żeby zbudować sobie taką małą serię. Trener przekonuje nas do swojej wizji i z każdym meczem będziemy grać jeszcze lepiej - uważa Bartosz Rymaniak, obrońca Korony Kielce.
Nie popadając w hurraoptymizm, można jednak stwierdzić, że gra Korony wygląda dobrze. Widać, że trener Bartoszek ma pomysł na zespół. Kolejna szansa na punkty już w sobotę. Kielczanie na Kolporter Arenie zmierzą się z Pogonią Szczecin.
Napisz komentarz
Komentarze