„Hańba! Posłowie budują piekło kobiet!”, „Masz biskupie brzucha swego, nie zabieraj życia mego!”, „Solidarność naszą bronią!” - krzyczały obecne na Rynku kobiety.
Tak setki kobiet demonstrowały swój sprzeciw wobec projektu ustawy zakazującej przerywania ciąży. Nowa ustawa zakładałaby m.in. odpowiedzialność karną od 3 do 5 lat pozbawienia wolności dla kobiet, które zdecydowałyby się na aborcję.
- My nie jesteśmy za tym, żeby zabijać dzieci, tylko chcę walczyć o to, żeby mieć świadomość, że jestem dla swojej rodziny, moja rodzina jest najważniejsza i będę walczyć o swoją rodzinę – mówiła Aleksandra, mieszkanka Kielc.
- Jestem kobietą i się nie zgadzam z tym, co rząd nam proponuje – mówiła Katarzyna, mieszkanka Kielc.
Jak na razie obowiązuje kompromis, zgodnie z którym kobieta legalnie może dokonać aborcji w trzech przypadkach: gdy została zgwałcona, ciąża zagraża jej życiu bądź zdrowiu, bądź gdy płód dziecka jest uszkodzony. Manifestujący otwarcie mówili, że całkowity zakaz aborcji pociągnie za sobą szereg konsekwencji.
- Brak badań prenatalnych, brak in vitro. Wybór należy do kobiety – powiedziała Irena, mieszkanka Kielc.
Na kieleckiej demonstracji nie zabrakło również parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, a także działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, KOD-u, Partii Razem czy .Nowoczesnej. Również wśród nich zdania były podzielone, jedni bronili obowiązującego kompromisu, inni go krytykowali.
- Kompromis nie był nigdy tak naprawdę przestrzegany – krzyczała ze sceny uczestniczka demonstracji.
- Sama wspieram to ustawodawstwo, które obowiązuje, czyli wypracowany przed laty kompromis, który z jednej strony nie satysfakcjonuje tych, którzy chcą radykalnego zaostrzenia ustawy i nie satysfakcjonuje tych, którzy chcą liberalizacji – powiedziała Marzena Okła-Drewnowicz, posłanka PO.
Całą manifestację poprzedził incydent związany z wystawą na kieleckim Rynku, sprzeciwiającą się homoseksualizmowi. W pewnym momencie doszło do przepychanek, po czym grupa osób zaczęła dewastować ekspozycję.
Policja już wylegitymowała pięć osób związanych ze zniszczeniem wystawy, są to dwie kobiety w wieku 27 i 40 lat oraz trzech mężczyzn w wieku 24, 31 i 36 lat. Straty oszacowano na 600 zł. Osobom odpowiedzialnym za dewastację grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze