Ci są najczęściej albo nietrzeźwi albo pod wpływem dopalaczy. Do takich sytuacji dochodzi również na innych oddziałach Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego.
Tylko w niedzielę kielecki Szpitalny Oddział Ratunkowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego przez 12 godzin od 7 do 19 przyjął 150 pacjentów. Dziennie przewija się ich tam ponad 200. Brak innego SOR-u w pobliżu, czy chociażby izby wytrzeźwień sprawiają, że dochodzi tam do niebezpiecznych sytuacji.
- Agresywny pacjent, który miał 2,9 promila alkoholu wyrwał się pracownikowi i wyjął sobie wenflon, brudząc całe ściany krwią. Następnie wbiegł do pokoju socjalnego, wyrywając klamkę – wyjaśnia rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego Anna Mazur – Kałuża.
Z uwagi na fakt, że pomieszczenie socjalne nie jest duże, przebywające w nim kobiety, przerażone uciekły przez okno. Na miejsce od razu wezwano patrol policji.
- W czwartek około godziny 15.00 otrzymaliśmy zgłoszenie, że w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym jest agresywny pacjent. Na miejsce natychmiast został skierowany patrol policji, jednak gdy mundurowi przybyli na miejsce okazało się, że personel medyczny opanował sytuację – mówi Damian Janus z Zespołu Prasowego KWP Kielce.
To nie jedyny taki przypadek. Poprzedni zanotowano w weekend tydzień wcześniej. Wtedy również pijany pacjent uderzył pracownika oddziału. Z informacji Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego wynika, że w samym 2014 roku policja interweniowała w szpitalu około 1000 razy.
- Najczęściej to właśnie pracownicy SOR-u narażeni są na tego typu nieprzyjemności, ale również na innych oddziałach zdarzają się podobne sytuacje – tłumaczy rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego Anna Mazur – Kałuża.
Kielecki szpital oblicza właśnie straty, jednak tych moralnych nie da się zwrócić. Jak mówi rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w szpitalu pracuje wiele kobiet, a te przez takie sytuacje często boją się przychodzić na swój dyżur.
- Z uwagi, że policja nie dostała oficjalnego zawiadomienia, mężczyzna nie zostanie doprowadzony przed prokuraturę ani przed sąd – dodaje Damian Janus z Zespołu Prasowego KWP Kielce.
Niestety, to nie jedyna sytuacja, która nie ma dalszego ciągu. Większość incydentów na kieleckim SOR-ze kończy się wypuszczeniem agresywnego pacjenta do domu, który nie poniesie żadnych konsekwencji.
Napisz komentarz
Komentarze