Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 09:28
ZOBACZ:
Reklama

Pechowa 13? Kość niezgody na ulicy Karłowicza

Brudna winda, brak domofonów i monitoringu, przesiadujące na klatach młode, pijane osoby oraz brak porozumienia z administracją to codzienna zmora mieszkańców z bloku nr 13 przy ulicy Karłowicza. Starsi ludzie, bojąc się o siebie i chcąc wypoczywać w spokoju od kilkunastu lat walczą z administracją. Ale czy słusznie?

- W wypastowanych butach idę wyrzucić śmieci. Pojemniki stoją na płytkach, a ja musiałam wejść w błoto, żeby się do nich dostać – mówi Barbara Gajkowska, mieszkanka bloku nr 13.

Takie problemy to codzienność mieszkańców bloku nr 13 przy ulicy Karłowicza w Kielcach. Każdego dnia dzwonią do administracji, prosząc o rozwiązanie ich problemów, również tych z uciążliwymi sąsiadami. Jest jednak jeden zasadniczy problem.

- Blok na chwilę obecną ma 76 tysięcy złotych zadłużenia – wyjaśnia Teresa Szmidt, kierownik administracji osiedla „Zagórska – Południe”.

To dla mieszkańców niewystarczający argument. Do bloku notorycznie przychodzą ludzie z zewnątrz, którzy często piją alkohol i zachowują się głośno.

- Przydałaby się kamera, żeby pokazała kto tak wszystko niszczy – twierdzi Czesława Gębska, mieszkanka bloku nr 13.

Niestety i tu sprawa nie jest taka prosta. W bloku mieszka 99 rodzin, a żeby zamontować monitoring, wszyscy musieliby wyrazić na to zgodę.

- Wszyscy musieliby płacić dodatkowo i wyrazić zgodę, a udało się zebrać tylko jakieś 40% podpisów – dodaje Teresa Szmidt.

Podobny problem był z domofonami. Na to urządzenie akurat zgodziło się jedynie 12 osób. Nie zmienia to jednak faktu, że część mieszkańców bloku to ludzie starsi, dla których ciągły brud i uszkodzenia nowo zamontowanych sprzętów przez sąsiadów i osoby z zewnątrz są nie do zniesienia.

- Ciągle mamy problem z tym narastającym brudem, a ludzie starsi nie wytrzymują presji – mówi Czesława Gębska, mieszkanka bloku nr 13.

- Kiedyś spodziewałam się gości i wstyd mi było tego brudu, dlatego umyłam windę. Jadąc na spacer znowu była brudna – dodaje Marianna Paluch, mieszkanka bloku nr 13.

Pod koniec zeszłego roku w mieszkaniu na 10 piętrze wybuchł pożar. Wszystko przez butlę gazową, której do ogrzania używali lokatorzy, mający odcięty dostęp do gazu i innych mediów. Spółdzielnia nie może się ich jednak pozbyć, ponieważ miasto nie ma środków na mieszkania socjalne. Pomimo braku funduszy i utrudnień administracja przekonuje, że stara się zadbać o każdy blok. Na ten rok dla numeru 13 planuje wymianę brudnej widny na nową. Mieszkańcy twierdzą jednak, że nie jest to najpotrzebniejsza inwestycja, nadal domagając się monitoringu.

- Planujemy remont windy. Uważamy, że to potrzebna inwestycja, a pochłonie wiele środków – kwituje kierownik administracji osiedla.

Kość niezgody, która pojawiła się między spółdzielnią, a mieszkańcami jest jednak bardziej wynikiem działań osób dewastujących blok, niż zbyt dużych wymagań lokatorów lub zarzucanej administracji osiedla bierności. To błędne koło będzie niestety się kręcić, dopóki problem przesiadującej tam nietrzeźwej młodzieży oraz uciążliwych sąsiadów nie zostanie w jakiś sposób rozwiązany.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ZGŁOŚ INTERWENCJĘ

Masz temat? Napisz do nas!

Reklama
Reklama