Choć cenę za nieruchomość u zbiegu ulic Czarnowskiej i Żelaznej prezydent Lubawski i spółka PKS 2 ustaliły już kilka tygodni temu, to by dworzec autobusowy został zakupiony potrzebna była zgoda radnych. Ci wielokrotnie zapewniali, że wspierają w tej kwestii włodarza Kielc, ale nie obyło się bez wielu uwag. Przez opozycję podnoszone były m.in. zarzuty, które w środę na konferencji prasowej prezentował poseł Artur Gierada. Te same pytania w stronę Wojciecha Lubawskiego kierowała radna Agata Wojda.
- Zaprezentowaliśmy wyliczenie, że miasto mogło w 2010 roku przejąć spółkę z pracownikami za złotówkę i w najgorszym wypadku wypłacić ok 3,3 mln zł pracownikom za zwolnienie. To znacznie mniej niż teraz płacimy za dworzec - argumentowała Wojda.
Przypomnijmy, kilka lat temu dworzec i przedsiębiorstwo zostało zakupione przez spółkę PKS 2 za ok. 10 mln zł. Opozycja wskazuje, że firma ta zarobiła na tej transakcji.
- Tutaj należy pochwalić PKS 2 za interes bo kupili za ok. 10 mln, sprzedają za 20 mln - ironizował Krzysztof Adamczyk.
Prezydent Lubawski przekonywał, że cena jaką miasto zapłaci za dworzec jest dobra. Argumenty swoich politycznych przeciwników odrzucał, zwracając również uwagę na osobę byłego prezesa PKS, a później likwidatora spółki Marka Wołocha.
- Ja z wyliczeń wiem, że płacimy dobrą cenę. To, że Wołoch sprzedał Wołochowi za 10 mln to nie mnie to oceniać - podgrzewał atmosferę prezydent Lubawski.
Włodarz Kielc przekonuje również, że pieniądze na zakup mogą szybko się zwrócić, ponieważ zakup i modernizacja dworca współfinansowana zostanie ze środków unijnych.
Ostatecznie w samym głosowaniu 23 radnych poparło wniosek o nabycie dworca. Od głosu wstrzymał się jedynie Grzegorz Świercz. Nieobecny podczas sesji był Dawid Kędziora, nowy przewodniczący klubu PSL.
Napisz komentarz
Komentarze