Już początek spotkania pokazał, kto jest jego faworytem. Effector Kielce długo nie mógł nawiązać wyrównanej walki z szóstą obecnie drużyną Jastrzębskiego Węgla. Kluczowe okazywały się zwłaszcza ataki Macieja Muzaja. To sprawiło, że goście gładko wygrali pierwszą partię do 16.
- Wyszliśmy zbyt bojaźliwie nastawieni na ten mecz i praktycznie poza drugim setem nie miał on historii. To siatkówka, jeden zawodnik nie wygra spotkania. Wygrywamy wszyscy lub przegrywamy wszyscy - mówił po meczu Mateusz Bieniek.
Drugi set był w wykonaniu podopiecznych Dariusza Daszkiewicza już znacznie lepszy. Mimo dwóch piłek setowych, gospodarze nie potrafili przechylić szali na własną korzyść. Jastrzębianie obronili się i wygrali ostatecznie 28:26. Podłamani takim rozwojem sytuacji kielczanie przegrali trzecią partię do 14 i ostatecznie cały mecz 0:3.
- Wynik nie mógł być inny. Nie popełnialiśmy wielu błędów, aczkolwiek to o niczym nie świadczy, gdyż nie potrafiliśmy kończyć własnego ataku, co było pierwszym problemem - przekonywał szkoleniowiec Effectora.
Spotkanie zakończył miły gest władz kieleckiego klubu. Mateusz Bieniek otrzymał od prezesa firmy Effector kluczyki do nowiutkiej Skody Octavii. Reprezentant Polski będzie mógł nią jeździć do końca kontraktu.
Obecnie Effector zajmuje 11. miejsce w tabeli Plus Ligi. W tym sezonie podopieczni Dariusza Daszkiewicza tylko trzy razy kończyli mecz zwycięsko.
Napisz komentarz
Komentarze