Piątek, godzina 21:24. Francja na chwilę zamarła. Niczego nieświadomi, niewinni ludzie odpoczywali po pracy, spędzali czas z przyjaciółmi, rodziną. Nagle po prostu przestali istnieć. Kilka chwil później, kiedy informacja zaczęła docierać do różnych zakątków świata wszyscy bez wyjątku solidarnie połączyli się z Francją. Kielczanie zrobili to w sobotę na placu pod pomnikiem Homo Homini. To właśnie tam zapalono znicze, złożono kwiaty oraz odmówiono modlitwy.
- Każdy, niezależnie od religii, kultury, narodowości ma prawo do życia i gdziekolwiek jesteśmy jako ludzie tego prawa musimy bronić, bo tylko Bóg jest suwerennym władcą ludzkiego życia – mówi ks. biskup Jan Piotrowski.
Pomimo deszczu mieszkańcy Kielc licznie zebrali się pod pomnikiem. Chcieli tym samym wyrazić swoje ubolewanie nad ludzką tragedią.
- Ponad sto osób zginęło i jest to przykre. Przychodzę tu po to, aby pomodlić się za te osoby, żeby trafiły w najlepsze dla nich miejsce.
- Chcemy się solidaryzować z ofiarami. Bardzo przeżywamy tę tragedię. Jesteśmy wzruszeni. Ja już ochłonęłam, ale to każdego może spotkać.
Na placu każdy stał się równy. Politycy i mieszkańcy Kielc wspólnie wyrazili swój smutek nad losem ofiar zamachu.
- Możemy przyjść tutaj, postawić lampkę, pomodlić się, czy zadumać. Dać sygnał, że jesteśmy razem z narodem francuskim – komentuje prezydent Kielc Wojciech Lubawski.
- Nie wyobrażam sobie, że coś takiego może się dziać w Europie w XXI wieku, że ludzie tracą życie spotykając się z przyjaciółmi, bawiąc się – dodaje Krzysztof Słoń, senator RP.
Politycy patrzyli na sprawę z dwóch stron. Z jednej była to dla nich ludzka tragedia zwykłych ludzi, niesprawiedliwy los. Z drugiej natomiast pojawiło się pytanie „co dalej?”. Polska jak i inne kraje stanęły tego dnia w obliczu wojny i strachu.
- Otrzymałem rano wiadomość z biura, że jeden z kolegów zginął, a drugi jest deklarowany jako zaginiony. Rozmawiamy na poziomie władz, rządów, ale to się też rozgrywa na płaszczyźnie normalnych kontaktów międzyludzkich – odpowiada poseł parlamentu europejskiego, Bogdan Wenta.
Zupełnie przypadkowo w piątkowy wieczór, kilka godzin przed tragicznymi wydarzeniami we Francji w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach zaprezentowano wystawę poświęconą sytuacji w Syrii.
- Wszystko zaczęło się, gdy tunezyjski młody człowiek dokonał samospalenia w grudniu 2010 roku i od tamtej pory wydarzenia rewolucji Arabskiej potoczyły się błyskawicznie i dotarły do Syrii. Pokłosiem tych wydarzeń jest dzisiejszy napływ ludności arabskiej do Europy – kwituje Stanisław Dzikowski, organizator wystawy.
Wydaje się, że Francja już nigdy nie będzie taka sama. W niedzielę w odwecie za piątkowy atak, francuskie i amerykańskie myśliwce zbombardowały bastion Państwa Islamskiego w Syrii. Czy to oznacza, że stajemy właśnie w obliczu kolejnej wojny?
Napisz komentarz
Komentarze