42 dni. Od tylu Korona nie straciła w Ekstraklasie bramki. O 9 dni dłużej Termalica Nieciecza czekała na wygraną w Ekstraklasie. W poniedziałkowy wieczór obie te serie zostały zakończone. Podtrzymana zaś została ta, dotycząca gry Złocisto-krwistych na Kolporter Arenie. Kielczanie, w przedostatniej kolejce rundy jesiennej zagrali swój najsłabszy mecz w tym sezonie. Samo spotkanie również nie stało na wysokim poziomie. Mimo to, popularne „Słonie” zdołały strzelić zwycięskiego gola.
- Dwa razy grałem tutaj gry kontrolne i obie przegrałem. W najważniejszym meczu jednak zdobyliśmy komplet punktów. Ten mecz miał dwie połówki. W pierwszej nasza gra wyglądała bardzo dobrze i mieliśmy mecz pod kontrolą. Strzeliliśmy dość szczęśliwie bramkę po rykoszecie, ale potem też mieliśmy swoje sytuacje, po których mogliśmy zamknąć ten mecz, aby uniknąć nerwowej drugiej połowy - mówił po meczu trener gości, Piotr Mandrysz.
Bramka dla Niecieczy padła w dość szczęśliwych dla nich okolicznościach. Strzał z rzutu wolnego Dariusza Jareckiego odbił się jeszcze od stojącego w murze Nabila Aankoura i piłka po rykoszecie wpadła do bramki Zbigniewa Małkowskiego.
- Nam taki farfocel nie chciał wpaść. Termalica miała sporo szczęścia, ale wygrała - powiedział Zbigniew Małkowski, bramkarz Korony.
Koronę może usprawiedliwiać fakt, że kilka godzin przed meczem ze składu wypadł napastnik Airam Cabrera. W ataku Hiszpana zastępował Przemysław Trytko, który wciąż nie może odnaleźć formy.
- Brakowało nam wykończenia. Skrajni pomocnicy próbowali strzałów, ale zawsze czegoś tam brakowało lub na posterunku był Sebastian Nowak - przekonywał szkoleniowiec Korony, Marcin Brosz.
Kolejny mecz Korona rozegra w niedzielę w Zabrzu. Kielczanie spotkają się w nim z miejscowym Górnikiem, prowadzonym przez byłego trenera Złocisto-krwistych, Leszka Ojrzyńskiego. Początek spotkania o godzinie 15.30.
Napisz komentarz
Komentarze