Żeby to naprawić potrzebna była wyspecjalizowana firma, która zajmuje się pracami na wysokościach.
- Już nie ma niebezpieczeństwa. Przez kilka dni mieliśmy oddzieloną jedną z części terenu wokół kościoła, bo nie chcieliśmy, żeby krzyż z wysokości blisko 60 metrów spadł na ziemię. Wichury uszkodziły mocowania krzyża na wieży kościelnej po lewej stronie. Byliśmy zmuszeni zamówić usługi wyspecjalizowanej firmy, która zobowiązała się
zabezpieczyć krzyż. Cała trudność polegała na tym, że krzyż jest ogromny. Ma blisko trzy metry wysokości i półtora metra rozpiętości. W ubiegły czwartek wszystko wróciło do normy. Możemy spać spokojnie – zapewnił proboszcz parafii NSJ w Skarżysku Jan Kularski.
Napisz komentarz
Komentarze