Od 2014 roku, kiedy Koronę przestał trenować Jose Rojo Martin, Koronę Kielce prowadzili wyłącznie Polacy. Do dziś. Następcą Macieja Bartoszka został Włoch.
Gino Lettieri urodził się w Szwajcarii. Od początku swojej kariery, najpierw jako piłkarz, a później trener, związany jest jednak z niemieckim futbolem. W swojej karierze prowadził m.in. FC Augsburg, MSV Duisburg i FSV Frankfurt. Właśnie z Frankfurtem spadł w ostatnim sezonie z trzeciej ligi. Z Duisburgiem awansował jednak do 2. Bundesligi. Jak przekonuje oferta z Kielc bardzo go ucieszyła.
- Nie zastanawiałem się długo nad ofertą Korony. Traktuję to jako nowe wyzwanie. Pan Dieter Burdenski przedstawił mi swoje plany dotyczące rozwoju klubu. Podobają mi się one i chcę być częścią nowego projektu - mówił nowy szkoleniowiec.
Lettieri przekonuje, że zdążył już nieco poznać klub oraz Ekstraklasę. Docenia również pracę wykonaną przez Macieja Bartoszka i piłkarzy. Niewykluczone, że kilku z nich nadal będzie stanowić o sile Korony.
- Wielkie gratulacje dla trenera Bartoszka za ten sezon. Chcę kontynuować kierunek, w którym zmierza klub. Jestem zadowolony, że Korona awansowała do grupy mistrzowskiej. Mam oczywiście swoje przemyślenia, ale za wcześnie by mówić o decyzjach kadrowych. Czeka nas na pewno dużo pracy - dodaje Włoch.
W Koronie Lettieriemu pomagać będą nowy asystent, Dawid Pietrzyk i trener bramkarzy Mirosław Dreszer. Zwłaszcza to pierwsze nazwisko to zaskoczenie. Prezes Zając przekonuje jednak, że potrzebni są ludzie, którzy mają dużą ambicję.
Dreszer zaś, to znana postać w polskiej piłce. W swojej karierze występował m.in. w Legii Warszawa, GKS Katowice, Ruchu Chorzów czy FC Magdeburg. Jako trener bramkarzy pracował chociażby w Polonii Bytom i Podbeskidziu Bielsko-Biała. Nowy szkoleniowiec golkiperów pochlebnie wyraża się o Michale Peskoviću. Chciałby również zatrzymać w Kielcach Milana Borjana.
- Na pewno warto, ale nie ode mnie zależą te decyzje - powiedział Dreszer.
W sztabie szkoleniowym pozostał trener przygotowania fizycznego. Przed Michałem Dutkiewiczem stoi duże wyzwanie. Piłkarze 6 czerwca rozjadą się na urlopy, ale do pracy wrócą już 10 dni później.
Napisz komentarz
Komentarze