Właśnie w tym miejscu w 1946 roku zamordowano 37 Żydów i 3 pomagających im Polaków. 35 Żydów natomiast zostało rannych. Pamięć o pogromie kieleckim trwa po dziś dzień. W 70 rocznicę tego smutnego wydarzenia, Kielce odwiedził prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzej Duda.
- Byłem przed chwilą na cmentarzu, by oddać hołd poległym – mówi prezydent RP, Andrzej Duda.
Według funkcjonującej jeszcze w czasach PRL-u oficjalnej wersji wydarzeń z 4 lipca 1946 roku doszło wtedy do spontanicznego odwetu za porwanie 1 lipca 1946 roku 9 – letniego Henryka Błaszczyka. Jego ojciec zgłosił się z nim na milicję, mówiąc że dziecko było przetrzymywane przez Żydów w piwnicy przy ulicy Planty 7. I choć pogrom kielecki ma jeszcze wiele niewyjaśnionych aspektów, jasne jest, że ojciec chłopca współpracował z Urzędem Bezpieczeństwa. Rzekome zaginięcie małego Henryka miało więc być tylko ogniwem zapalnym, a sama akcja była zaplanowana i dokładnie przemyślana.
- Nie ma w tym państwie zgody na antysemityzm, rasizm i nieposzanowanie ludzkiego życia – dodaje prezydent.
Milicja, wojsko oraz służby urzędu bezpieczeństwa wdarły się do budynku i wymordowały niewinnych ludzi. Ale to nie tylko oni są tu winni. Społeczeństwo nie wyraziło swojego sprzeciwu, a tym samym było współwinne.
Pamięć o takich wydarzeniach ma na celu nie tylko oddanie hołdu poległym, ale również naukę równości i poszanowania drugiego człowieka.
Napisz komentarz
Komentarze