Chyba o nikim nie było w ostatnich latach tak głośno jak właśnie o Piotrze K. Najpierw złapano nie tę osobę, co trzeba, a gdy wreszcie po blisko 9 latach schwytano podejrzanego, przez błąd prokuratury i sądu okręgowego w piątek wypuszczono go na wolność. Bo według nowych przepisów prawa, które obowiązują od 1 lipca zeszłego roku, w przypadku ujęcia osoby poszukiwanej listem gończym wniosek o przedłużenie aresztu powinien być skierowany do sądu, który jako pierwszy wydał takie postanowienie, a nie jak według wcześniejszego prawa do sądu, który ma sprawę rozpatrywać.
- Nie ukrywamy, że popełniliśmy błąd – mówi sędzia Marcin Chałoński, rzecznik sądu okręgowego w Kielcach.
Według tych samych przepisów bezwzględnym warunkiem jest także przesłuchanie podejrzanego. Ponieważ właśnie ta bardziej istotna część nie została dopełniona, Piotr K. stał się wolnym człowiekiem.
- Prokurator Rejonowy Kielce – Zachód podejmie wszelkie wysiłki, aby jak najszybciej doprowadzić do procesu Piotra K. - wyjaśnia prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Po głośnej aferze, w sobotę Piotr K. został znów zatrzymany i zamknięty na 48 godzin do dyspozycji prokuratora.
- Nie będę ujawniał szczegółów zatrzymania, bo mają one związek w sprawie – dodaje rzecznik prokuratury.
W poniedziałek odbyło się posiedzenie sądu rejonowego, na którym pojawiły się nowe okoliczności.
- Nie ufamy prokuraturze kieleckiej i dlatego chcemy dokładnie zbadać sprawę – mówi Krzysztof, brat podejrzanego.
Z przyczyn formalnych posiedzenie sądu przedłużyło się. Decyzje jeszcze nie zapadły.
Napisz komentarz
Komentarze