Pierwsze próby leczenia bezpłodności metodą in vitro pojawiły się w Polsce już na początku lat 90. Wiele osób nie mogło sobie pozwolić na taki sposób zapłodnienia ze względu na wysokie koszty. Problem miał po części rozwiązać rządowy program dofinansowujący to rozwiązanie. Do lipca 2015 roku skorzystało z niego ponad 10 tys. par.
W swoim założeniu miał on trwać od 2013 do 2016 roku. Koalicja PO-PSL przedłużyła go co prawda do 2019 roku, ale decyzję tę cofnęła obecna opcja rządząca. Z tego względu działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej proponują, by odpowiedzialność za pomoc osobom chcącym zostać rodzicami przenieść na samorządy. W wielu miastach takie programy już działają. Radny Marcin Chłodnicki chce, by podobny ruszył również w Kielcach.
- Za ponad dwa tygodnie chcemy rozpocząć konsultacje w tej sprawie. Będziemy chcieli usłyszeć, co mają do powiedzenia mieszkańcy naszego miasta - mówi radny Chłodnicki, organizator akcji "In Vitro dla Kielc".
Konsultacje społeczne mają pomóc w ustaleniu warunków kto, w jaki sposób i kiedy mógłby się starać o udział w takim programie. Działacze SLD proponują, by objął on wszystkie pary, ale nie wykluczają, że jeśli kielczanie zdecydują inaczej, może on zostać zawężony tylko do małżeństw.
Jeśli udałoby się zebrać podpisy, jeszcze jesienią tego roku propozycja mogłaby trafić pod obrady Rady Miasta. Tutaj propozycja lewicy może natrafić na opór, ponieważ obecna większość prezentuje raczej konserwatywne poglądy.
- Wystarczyłoby, żeby ktoś z trzynastki się wyłamał. Przykładowo radny Gierada długo był członkiem SLD - przekonuje Chłodnicki.
Zdaniem radnego Chłodnickiego program nie byłby kosztowny dla budżetu miasta, ponieważ w podobnej co do wielkości Częstochowie rocznie przeznacza się na ten cel ok. 75 tys. zł.
Napisz komentarz
Komentarze