Podbeskidzie Bielsko-Biała to jedna z drużyn, o których można powiedzieć, że z Koroną znają się jak łyse konie. I nie chodzi tu o jakieś historyczne zaszłości, ale o osobę trenera Leszka Ojrzyńskiego i kilku zawodników „Górali”, w tym Macieja Korzyma. To właśnie popularny „Korzeń” stał się głównym winowajcą tego remisu. Korona po pierwszej połowie i przez prawie całą drugą prowadziła po golach Rafaela Porcelisa i Luisa Carlosa. W doliczonym czasie gry Vytautasa Cerniauskasa pokonał właśnie Korzym. Jak sam jednak mówił, nie chciał skrzywdzić Korony.
- Gol nie smakował tak, jak w innych meczach. Koronę mam głęboko w sercu, ale dziś jestem w Podbeskidziu i cieszymy się z remisu - mówił po meczu "Korzeń".
Dla kielczan podział punktów jest jak porażka. Trzy punkty były na wyciągnięcie ręki.
- Jesteśmy niezadowoleni bo mogliśmy wygrać to spotkanie - nie ukrywał złości Piotr Malarczyk.
Zdaniem kieleckiego stopera Korona zasługiwała na zwycięstwo. W następnej kolejce Korona zmierzy się na Kolporter Arenie ze Śląskiem Wrocław. Początek meczu w niedzielę o godzinie 15.30.
Napisz komentarz
Komentarze