W bloku przy ulicy Młodej 4 mieszka prawie dwieście rodzin. Jak powiedział nam zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Budynków, wymaga on wielkiego nakładu sił i środków, by zapewnić jego mieszkańcom odpowiednie warunki bezpieczeństwa.
- Zdarzenie, które miało miejsce w sobotę przed wieczorem, jest przykrym zdarzeniem, które w funkcjonowanie i w życie niekiedy trzeba wkalkulowywać. Przykrym jest to, ale mieszkańcy sami często nie dbają o stan techniczny wyposażenia i o własne bezpieczeństwo czy bezpieczeństwo sąsiadów. Lokal, w którym miało miejsce zdarzenie, nie był pustostanem.
Nieprawdą jest - jak podano informację w prasie, w telewizji, w tym w Teleexpresie ogólnopolskim - że był to pustostan. W mieszkaniu tym jest użytkownik, pani z synem, którzy od trzech dni nie przebywali w tym mieszkaniu. Według opinii strażaków, którzy podejmowali akcję, doszło prawdopodobnie do podpalenia, bądź zaprószenia ognia. Czy to użytkownicy, czy postronni ludzie? Tego nie wiem, pewnie opinie i analizy przez straż i policję zostaną dokonane i tego się dowiemy – mówi Krzysztof Miernik.
Dyrektor potwierdził sygnały, które płynęły od mieszkańców w sprawie lokalu na trzecim piętrze, w którym w minioną sobotę wybuchł pożar. Sprawa jest jednak nieco bardziej skomplikowana.
- Rzeczywiście były takie sygnały. Nasi pracownicy to badali i sprawdzali, ale ja nie mogę zmusić nikogo, żeby zamykał drzwi, jeśli jego życzeniem jest niezamykanie. To może niestety prowadzić do przykrych zdarzeń, jakie miały miejsce w sobotę. Byłoby krzywdzące, gdyby opinia publiczna miała świadomość, że ludzie mieszkający w budynku na Młodej 4 są niebezpieczni, groźni czy, że sami pijacy tam mieszkają.
Jest to nieprawdą. Jest to duża grupa porządnych obywateli i mieszkańców wywiązujących się ze swoich obowiązków – płacących czynsz, używających i de facto proszących i żądających, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Staramy się to robić, aczkolwiek podkreślam, budynek jest specyficzny, zasiedlony dużą grupa ludzi, którzy są i roszczeniowi, i niestety niedbający o majątek i dobro, jakim jest mieszkanie – dodaje zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Budynków w Kielcach.
Dyrektor Miernik uspokaja mieszkańców zapewniając, że stan techniczny budynku nie uległ pogorszeniu po sobotnim incydencie.
- Był na miejscu, w sobotę, dyrektor Krzyk – powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który dokonał oględzin w mojej obecności i stwierdziliśmy, że jest bezpiecznie i nic się nie dzieje. Nie stało się nic konstrukcji technicznej i budynek jest bezpieczny – przekonuje Krzysztof Miernik.
Jakie będą dalsze losu bloku i mieszkańców przy ulicy Młodej 4? O tym będziemy informować państwa na bieżąco.
Napisz komentarz
Komentarze