Ostatnie spotkanie piłkarzy rezerw Korony Kielce z Granatem Skarżysko-Kamienna już od pierwszej połowy wróżyło zwycięstwo gospodarzom. Pierwszą bramkę dla żółto-czerwonych, w 29. minucie, zdobył Mateusz Janiec. Piętnaście minut później Bartosz Malinowski wyrównał wynik na 1:1.
Druga połowa przyniosła jeszcze więcej emocji. Oba zespoły starały się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Na osiem minut przed końcem drugą bramkę dla Korony zdobył Albert Dziubek. Wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem gospodarzy 2:1.
Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, głową wyrównał Bartosz Styczyński. Pokrzepieni goście - mówiąc w żargonie - „poczuli krew”. Minutę później na prowadzenie 3:2 wyprowadził ich Marcin Kołodziejczyk i takim wynikiem zakończyło się spotkanie na stadionie przy ul. Szczepaniaka.
- Strzeliliśmy więcej bramek niż przeciwnik. Jeżeli odrabiamy z 2:1 w samej końcówce, to pokazuje tak naprawdę wielkość zespołu – przyznaje Ireneusz Pietrzykowski, trener Granatu Skarżysko-Kamienna.
- Nie zasłużyliśmy chyba na przegraną. Grały dwie dobre drużyny, stworzyły dobry mecz. Moja drużyna się starała, grała dobrze – mówi trener Korony, Sławomir Grzesik.
Po tym meczu Korona znajduje się na 6. miejscu, a skarżyski Granat z 57 oczkami na koncie pewnie lideruje w tabeli III ligi małopolsko-świętokrzyskiej. Do końca sezonu pozostało już tylko 9 spotkań.
Napisz komentarz
Komentarze