Sylwester Hamera, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku raport o stanie ochrony przeciwpożarowej w naszym powiecie zdał w obecności między innymi zastępcy Świętokrzyskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, przedstawicieli władz samorządowych, a także strażaków, również z OSP.
Na wstępie przypomniał, że wiele niebezpiecznych zdarzeń związanych jest bezpośrednio ze specyfiką powiatu skarżyskiego, który jest w dużej części zalesiony, przez który przebiega ekspresowa „siódemka” i gdzie mieści się węzeł kolejowy, a także wiele zakładów przemysłowych czy stacji redukcji gazu ziemnego.
Ze strażackich statystyk wynika, że w minionym roku do różnych zdarzeń wyjeżdżali średnio co 10 godzin. W sumie w skali roku wzywani byli około 880 razy. Najczęściej strażacy wyjeżdżali do pożarów, średnio co 20 godzin. Tego typu zdarzeń w minionym roku było 440. Kolejnych prawie 400 interwencji to tak zwane miejscowe zagrożenia. Zanotowano też 41 fałszywych alarmów.
Michał Ślusarczyk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku w rozmowie z nami podkreślił, że taka ilość zdarzeń to duży spadek w porównaniu z poprzednimi latami.
- Od wielu lat przekraczaliśmy barierę tysiąca interwencji na rok. W 2013 roku było ich około 880. To spory spadek - powiedział.
Wśród wielu zdarzeń z poprzedniego roku, jako te największe, strażacy wymieniają podtopienia z przełomu maja i czerwca.
Więcej informacji w materiale wideo – zachęcamy do oglądania.
Napisz komentarz
Komentarze