Tradycyjne wytopki połączono z pędzeniem dziegciu, prezentacją ginących rzemiosł i degustacją lokalnych przysmaków. To sztandarowa impreza skansenu, która z roku na rok staje się coraz bardziej atrakcyjna.
Wytopki ołowiu w Parku Etnograficznym w Tokarni organizowane są już od 1993 roku. To doskonała okazja, by dowiedzieć się, jak w przeszłości pozyskiwano, a następnie wykorzystywano ten metal.
- Na naszych terenach było dużo rud ołowiu. Wydobywano go m.in. w Chęcinach, a nawet w Kielcach. Z tym wiążą się pewne legendy, m.in. o trzech jeźdźcach, który wskazali Hilaremu Mali, gdzie szukać złóż tego surowca – przypomina Grażyna Czerwińska z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Nie mniejszym zainteresowaniem niż wytopki, cieszyło się pędzenie dziegciu, czyli smoły drzewnej z kory brzozowej. Dziegieć stosowano dawniej m.in. jako środek dezynfekujący skórę.
Zwiedzający skansen mogli przy okazji spróbować lokalnych przysmaków. Potrawy tradycyjne przygotowały m.in. koła gospodyń wiejskich. Degustowano również miody z lokalnej pasieki.
- Mamy tu miody odmianowe. Miód działa bardzo pozytywnie na nasz organizm. Podnosi odporność. Prawdziwy miód poznamy po tym, że gdy posłodzimy nim herbatę, ta stanie się mętna. W przypadku miodów sztucznych, herbata pozostaje przezroczysta – zapewnia pszczelarz Michał Gabryś.
Na terenie parku etnograficznego kowal, hafciarka oraz garncarz opowiadali zwiedzającym o tym, jak wygląda ich praca.
- Najpierw trzeba przygotować glinę, następnie toczy się takie garnki i naczynia na kole garncarskim, później wypala się je w specjalnym piecu w temperaturze do tysiąca stopni – tłumaczy garncarz, Wiesław Rokita.
Dla najmłodszych przygotowano gry i zabawy, a tym nieco starszym czas ze sceny umilała Kapela Świętokrzyska.
Napisz komentarz
Komentarze