Bogactwem polskiej wsi od zawsze była ziemia i ludzie, ale bez tradycji i kultury ta społeczność nie miałaby racji bytu. Niestety przez lata utraciliśmy wartości tego dziedzictwa, głównie ze względu na rozwój technologiczny. Do lamusa odeszły takie tradycje, jak darcie pierza czy kiszenie kapusty. Prawdziwy renesans tradycje ludowe przeżywają wtedy, gdy pokolenie naszych dziadków, chce nam pokazać „jak to kiedyś było”. Nikt nie ma wątpliwości, że tradycja może być jednym z istotnych elementów aktywności lokalnej. I tak też właśnie jest w Nizinach w gminie Tuczępy.
- Myślę, że przyszła pora na to, żeby przypominać dawne obrzędy ludowe. Mimo tego, że nie upłynął zbyt długi czas, bo jeszcze w latach 70-tych w każdym domu darło się pierze, to jednak na obecną chwilę jest to już sporadyczne zajęcie - powiedziała Zofia Guz, prezes Stowarzyszenia „Niziny Górą”.
Podczas pierwszego spotkania mieszkańców Nizin, członkowie stowarzyszenia „Niziny Górą” pokazali młodzieży m.in. tradycyjne przygotowywanie i kiszenie kapusty.
- W zasadzie kapustę kisi się jesienią, kiedy zbiera się ją z pola, ale my chcemy tę tradycję podtrzymać i robimy to teraz. Panowie szatkują, ja zbieram tę kapustę z przyprawami i tak będziemy mieli kapustkę, z której będziemy mieli pierożki - dodała Teresa Janicka, Stowarzyszenie „Niziny Górą”.
Darcie pierza młodym ludziom niekoniecznie kojarzy się... ze skubaniem gęsich piórek. To, jaka jest to ciężka i monotonna praca, wymagająca dużych pokładów cierpliwości udowodniły mieszkanki Nizin.
- Jako dziecko pamiętam, jak moi rodzice mieli dużo gęsi, my jako dzieci paśliśmy je, później trzy razy się skubało gęsi. Pierza nazbierało się bardzo dużo, sąsiadki się zbierały i skubały piórka. A później robiło się poduszki i kołdry - powiedziała Sabina Kosałka, Stowarzyszenie „Niziny Górą”.
W czasie, gdy starsze pokolenie skubało gęsie piórka i szatkowało kapustę, młodzież przygotowywała wielkanocne kartki. Niektóre z nich jeszcze przed świętami zostaną wysłane do najbliższych. Takie inicjatywy chętnie wspiera Muzeum Wsi Kieleckiej. Aleksandra Imosa podkreśliła, że Muzeum chętnie służy stowarzyszeniom i osobom, które szukają informacji o przeszłości, o swoich dziejach i korzeniach.
Podczas spotkania w miejscowej remizie, kobiety ulepiły również tysiąc pierogów, przygotowały pyszne ciasta, pączki i oponki. Stowarzyszenie zapowiada kontynuację takich spotkań. - To było pierwsze, ale na pewno nie ostatnie – zapowiedziała pani Zofia Guz.
Napisz komentarz
Komentarze